sobota, 22 marca 2014

chapter seven

- Uspokój się zanim cokolwiek powiesz i proszę wysłuchaj mnie. Bez paniki! - powiedział Dylan.
- Żartujesz sobie ze mnie? - podniosłam głos i podbiegłam do chłopaka jak najszybciej byłam w stanie i złapałam jego twarz w dłonie oglądając dokładnie jego rany na twarzy. Z nosa leciała krew ,miał rozcięte usta i łuk brwiowy. - Coś Ty narobił Dylan? W co się wplątałeś?
- Zwykła bójka ,nic takiego. - powiedział uśmiechając się lekko ,ale uśmiech szybko zszedł mu z twarzy kiedy zobaczył moją minę ,nie zwiastującą niczego dobrego.
- Kiedy stałeś się takim idiotą ,który napieprza się przy każdej lepszej okazji? - zapytałam z niedowierzaniem chłopaka. Naprawdę nie mogłam pojąć jego zachowania w ostatnich dniach. Nie wiem co przyczyniło się do tego wręcz karygodnego jak dla mnie poczynania. Rozumiem można imprezować ,ale z umiarem i do tego to bicie się. On zawsze był pacyfistą ,rozwiązywał swoje problemy jak najmniej brutalnie. Zawsze działał cuda słowami. Co się stało z moim Dylanem?
- Nie zrozumiesz tego Gaby. - powiedział i położył się znowu na kanapie. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie Sandie ,podchodząc do mnie i kładąc rękę na ramieniu. Zauważyłam ,że trzyma w ręku apteczkę pierwszej pomocy. Postanowiłam po prostu przestać o tym myśleć ,bez słowa odeszłam do swojego pokoju ,a zaraz za mną Danielle z torbami. Postawiła je na łóżku i usiadła obok mnie w wolnym miejscu.
- Nie chcę tego. - powiedziałam ,a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Czego Gaby? - zapytała mnie dziewczyna nie wiedząc o co mi dokładnie chodzi. Skinięciem głowy wskazałam na torby leżące na moim łóżku.
- Tego. - powiedziałam przyciszonym głosem.
- Ale... - zaczęła.
- Nie chcę tego i błagam nie zmuszaj mnie do tego żebym to przyjęła ,bo tego nie zrobię. - powiedziałam.
- Harremu bardzo na tym zależy. - oznajmiła mi dziewczyna łapiąc za rękę.
- Daniell. Zobacz co się dzieje z Dylanem. Nie wiem czemu się tu przeprowadziliśmy. Nie mam zielonego pojęcia. Gdyby nie to ,że tu mieszkamy ,on dzisiaj nie leżałby w salonie pobity. Ja nie mam pojęcia co tu się dzieje ,a jesteśmy tu od kilku dni!
- Ja chyba wiem co się dzieje. - powiedziała dziewczyna przygaszonym głosem ,spuszczając głowę w dół.
- Jak to wiesz co się dzieje? - powiedziałam trochę głośniej niż miałam w zamiarze.
- Gadałam wczoraj z Liamem.
- I?
- Nie denerwuj się ,proszę. - poprosiła mnie dziewczyna.
- Błagam Cię Dani nie trzymaj mnie w tej niewiedzy dłużej. - powiedziałam do niej błagalnie.
- Jordan zwerbował go do gangu na pierwszej imprezie.
- Kim do cholery jest Jordan? - zapytałam marszcząc czoło. - Co do chuja jest z tym gangiem? Jaki gang Danielle? Co Ty mówisz? - ze zdenerwowania aż podniosłam się z łóżka ,nie wiedziałam w tym momencie co mam myśleć o tym wszystkim. O tym gangu no i kim był do cholery jasnej Jordan? W co mój Dylan się wpakował? Z bezsilności upadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Poczułam wokół siebie ramiona mojej przyjaciółki. Z niemałym problemem podniosła mnie z podłogi i posadziła z powrotem na łóżku wycierając moje łzy ,które kapały mi po policzkach. Po chwili już czułam słony smak w ustach. Nigdy nie byłam histeryczką ,ale gdy chodziło o Dylana wszystko diametralnie się zmieniało. Był bardzo bliską mi osobom i za wszelką cenę chciałam go chronić.
- Czy ktoś inny z chłopaków jest w tym gangu? - zapytałam dławiąc się łzami.
- Nie Gaby. Na szczęście Jordan nie jest tak głupi żeby wmieszać w to wszystko chłopaków. On w zasadzie się ich boi. Wiem ,że ma jakiś problem do Harrego. Kiedyś Jordan próbował wciągnąć w to Harrego ,ale on nie dał się omamić. Powiedział mu żeby spadał z tego terenu. W zasadzie przepędził go razem z chłopakami.
- Oh. - to jedyne na co było mnie stać w tym właśnie momencie.
- Proszę nie płacz. - powiedziała przyjaciółka i pogładziła moje plecy dodając mi otuchy i starając się mnie pocieszyć ,chociaż bezskutecznie. Nie miałam ochoty kompletnie nic robić ,ale wiedziałam ,że obiecałam Hazzie ,że pójdę z nim na przyjęcie. Co jak co ,ale byłam słowna. Zawsze kiedy coś obiecywałam robiłam wszystko żeby wywiązać się z tego. Tak chciałam postąpić i tym razem. Wstałam z łóżka i podeszłam do lusterka wiszącego na ścianie i otarłam łzy spływające po moich policzkach i ciemne strugi po tuszu do rzęs.
- Danielle ,musisz mi pomóc. - oznajmiłam jej wciąż patrząc w lustro.
- Już się robi. - wstała z łóżka i posłała mi słaby uśmiech. Wzięłam szybki prysznic ,którego nie zdążyłam wziąć rano ,po czym wyszłam do dziewczyny by mogła mnie umalować i zrobić mi loki. Byłam przygnębiona ,nie mogę powiedzieć ,ale nawet nie wychodziłam z mojego pokoju by nie zobaczyć Dylana. Byłam na niego naprawdę zdenerwowana. Jak on mógł wplątać się w takie gówno? Zawszy był rozsądny i nigdy niczego nie brał ,nie imprezował też co noc no i nigdy nie pomyślałabym ,że mógłby należeć do jakiegoś cholernego gangu. Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej głowie kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Wiedziałam ,że to Harry więc wstałam szybko z krzesełka i popędziłam do drzwi nie patrząc się nawet w stronę salonu na Dylana ,który pewnie nie miał nawet siły podnieść się z tej zasranej kanapy i iść do swojego pokoju. Przykleiłam do twarzy swój super sztuczny uśmiech i otworzyłam drzwi. Harry stał tam ubrany w czarną marynarkę ,czarną koszulę w białe serduszka ,ciemne dość ciasne jeansy i conversy. Wyglądał cholernie dobrze ,spojrzałam ponownie na jego koszulę w serduszka i uśmiechnęłam się do siebie. Była naprawdę śmieszna ,ale pasowała do niego. Mogę powiedzieć nawet ,że wyglądał w niej dość seksownie. Ah czemu Ty się oszukujesz dziewczyno? Wygląda piekielnie seksownie. Zaakceptuj to. - powiedział głos w mojej głowie.
- Wow. - powiedział Harry i złapał mnie za rękę po czym obrócił mnie dokładnie mi się przyglądając.
- Co wow? - zapytałam podpuszczając go.
- Wooow ,wyglądasz gorąco. - powiedział i pokazał ten swój uśmiech za milion dolców. I do tego te dołeczki. Byłam w niebie.
- Cóż skłamałabym gdybym powiedziała ,że Ty też. - zaczęłam się z nim drażnić.
- Ej. Bądź milsza. - powiedział Harry i udał naburmuszonego.
- Żartowałam modnisiu. Wyglądał naprawdę przystojnie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dziękuję ,zgadzam się z Tobą w stu procentach. - powiedział i zaśmiał się. Jego śmiech był zaraźliwy.
- Ekhem. - usłyszeliśmy i oboje obróciliśmy się tak by zobaczyć źródło dźwięki.
- Dylan ,siema. - powiedział Harry i przeszedł przez próg naszego mieszkania wprost do kanapy gdzie leżał Dylan. - Stary co Ci się stało?
- A to nic ,mała sprzeczka. - powiedział i się zaśmiał.
- Wyglądasz jakbyś zderzył się z autobusem. - powiedział Harry i pokręcił z niedowierzania głową.
- Gdzie idziecie? - zapytał mnie przyjaciel i spojrzał na mnie.
- Gdybyś był tu wczoraj na pewno bym Ci odpowiedziała. - powiedziałam z przekąsem. Byłam na niego wściekła i wcale nie miałam ani ochoty ani siły tego przed nim ukrywać. Niech w końcu zmądrzeje.
- Więc Harry? Gdzie ją zabierasz? - zapytał Dylan tym razem patrząc na Harrego.
- Impreza. Niezbyt wielka. - oznajmił chłopak.
- Musimy się już zbierać. Prawda Harry? - powiedziała do chłopaka i wymownie na niego spojrzałam. On pokiwał tylko głową widząc moją niezbyt szczęśliwą minę i podniósł się podchodząc do mnie i żegnając się z Dylanem. Zeszliśmy do samochodu ,zapięłam pasy i już chwilę potem jechaliśmy przed siebie. Z radia leciała piosenka Arctic Monkeys. Uwielbiałam ten kawałek dlatego podkręciłam go trochę i zaczęłam nucić znaną mi piosenkę. Kątem oka zauważyłam ,że chłopak się lekko uśmiecha.
- Co? Śmieszy Cię to jak sobie nucę? - zapytałam go ,a on wybuchnął śmiechem.
- Musisz mieć fatalny głos ,bo nawet okropnie wychodzi Ci nucenie. - oznajmił chłopak ciągle się ze mnie naśmiewając. Puknęłam go zwiniętą pięścią w ramię na co ten na mnie wymownie spojrzał.
- Ej prowadzę! - powiedział ,ale ciągle z tym szyderczym uśmieszkiem.
- To mi nie przeszkadza ,jak jeszcze raz powiesz ,że brzydko śpiewam albo nucę i tak zginiesz więc nie ma różnicy. - ostrzegłam go.
- Nie skrzywdziła byś mnie Gaby ,nie oszukujmy się - powiedział to i spojrzał na mnie przelotnie.
- Widać jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- A co? Jakiś wyrok za zabicie kogoś? Może jestem Twoją następną ofiarą. - powiedział żartobliwie.
- Jesteś naprawdę głupi Harry. - pokręciłam głową z niedowierzaniem i zaczęłam się śmiać.
- Ale i tak mnie bardzo lubisz Gaby. Nie ukryjesz tego. - powiedział i zajął się prowadzeniem samochodu tym razem na poważnie ,bo wjechaliśmy na dość ruchliwą ulicę.



Cześć wszystkim! Przepraszam ,że tak długo nie pisałam ,ale jest kilka powodów przez ,które tego nie robiłam. Naprawdę bardzo Was przepraszam ,domyślam się ,że jesteście na mnie mega wkurzone ,ale nie miałam po prostu jak tego napisać ,ponieważ moja mama zabrała mi laptopa ,poza tym miałam masę nauki ,bo muszę poprawiać semestr z matematyki. Ale obiecuję Wam teraz ,że będę starała się dodawać kolejne rozdziały w jak najkrótszym odstępie czasu. Mam nadzieję ,że nie obraził się na mnie nikt tak bardzo i nie przestał czytać tego bloga. Buziaki dziewczyny! ( i może chłopcy ,kto wie :> )