sobota, 22 marca 2014

chapter seven

- Uspokój się zanim cokolwiek powiesz i proszę wysłuchaj mnie. Bez paniki! - powiedział Dylan.
- Żartujesz sobie ze mnie? - podniosłam głos i podbiegłam do chłopaka jak najszybciej byłam w stanie i złapałam jego twarz w dłonie oglądając dokładnie jego rany na twarzy. Z nosa leciała krew ,miał rozcięte usta i łuk brwiowy. - Coś Ty narobił Dylan? W co się wplątałeś?
- Zwykła bójka ,nic takiego. - powiedział uśmiechając się lekko ,ale uśmiech szybko zszedł mu z twarzy kiedy zobaczył moją minę ,nie zwiastującą niczego dobrego.
- Kiedy stałeś się takim idiotą ,który napieprza się przy każdej lepszej okazji? - zapytałam z niedowierzaniem chłopaka. Naprawdę nie mogłam pojąć jego zachowania w ostatnich dniach. Nie wiem co przyczyniło się do tego wręcz karygodnego jak dla mnie poczynania. Rozumiem można imprezować ,ale z umiarem i do tego to bicie się. On zawsze był pacyfistą ,rozwiązywał swoje problemy jak najmniej brutalnie. Zawsze działał cuda słowami. Co się stało z moim Dylanem?
- Nie zrozumiesz tego Gaby. - powiedział i położył się znowu na kanapie. Z mojego zamyślenia wyrwała mnie Sandie ,podchodząc do mnie i kładąc rękę na ramieniu. Zauważyłam ,że trzyma w ręku apteczkę pierwszej pomocy. Postanowiłam po prostu przestać o tym myśleć ,bez słowa odeszłam do swojego pokoju ,a zaraz za mną Danielle z torbami. Postawiła je na łóżku i usiadła obok mnie w wolnym miejscu.
- Nie chcę tego. - powiedziałam ,a w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Czego Gaby? - zapytała mnie dziewczyna nie wiedząc o co mi dokładnie chodzi. Skinięciem głowy wskazałam na torby leżące na moim łóżku.
- Tego. - powiedziałam przyciszonym głosem.
- Ale... - zaczęła.
- Nie chcę tego i błagam nie zmuszaj mnie do tego żebym to przyjęła ,bo tego nie zrobię. - powiedziałam.
- Harremu bardzo na tym zależy. - oznajmiła mi dziewczyna łapiąc za rękę.
- Daniell. Zobacz co się dzieje z Dylanem. Nie wiem czemu się tu przeprowadziliśmy. Nie mam zielonego pojęcia. Gdyby nie to ,że tu mieszkamy ,on dzisiaj nie leżałby w salonie pobity. Ja nie mam pojęcia co tu się dzieje ,a jesteśmy tu od kilku dni!
- Ja chyba wiem co się dzieje. - powiedziała dziewczyna przygaszonym głosem ,spuszczając głowę w dół.
- Jak to wiesz co się dzieje? - powiedziałam trochę głośniej niż miałam w zamiarze.
- Gadałam wczoraj z Liamem.
- I?
- Nie denerwuj się ,proszę. - poprosiła mnie dziewczyna.
- Błagam Cię Dani nie trzymaj mnie w tej niewiedzy dłużej. - powiedziałam do niej błagalnie.
- Jordan zwerbował go do gangu na pierwszej imprezie.
- Kim do cholery jest Jordan? - zapytałam marszcząc czoło. - Co do chuja jest z tym gangiem? Jaki gang Danielle? Co Ty mówisz? - ze zdenerwowania aż podniosłam się z łóżka ,nie wiedziałam w tym momencie co mam myśleć o tym wszystkim. O tym gangu no i kim był do cholery jasnej Jordan? W co mój Dylan się wpakował? Z bezsilności upadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Poczułam wokół siebie ramiona mojej przyjaciółki. Z niemałym problemem podniosła mnie z podłogi i posadziła z powrotem na łóżku wycierając moje łzy ,które kapały mi po policzkach. Po chwili już czułam słony smak w ustach. Nigdy nie byłam histeryczką ,ale gdy chodziło o Dylana wszystko diametralnie się zmieniało. Był bardzo bliską mi osobom i za wszelką cenę chciałam go chronić.
- Czy ktoś inny z chłopaków jest w tym gangu? - zapytałam dławiąc się łzami.
- Nie Gaby. Na szczęście Jordan nie jest tak głupi żeby wmieszać w to wszystko chłopaków. On w zasadzie się ich boi. Wiem ,że ma jakiś problem do Harrego. Kiedyś Jordan próbował wciągnąć w to Harrego ,ale on nie dał się omamić. Powiedział mu żeby spadał z tego terenu. W zasadzie przepędził go razem z chłopakami.
- Oh. - to jedyne na co było mnie stać w tym właśnie momencie.
- Proszę nie płacz. - powiedziała przyjaciółka i pogładziła moje plecy dodając mi otuchy i starając się mnie pocieszyć ,chociaż bezskutecznie. Nie miałam ochoty kompletnie nic robić ,ale wiedziałam ,że obiecałam Hazzie ,że pójdę z nim na przyjęcie. Co jak co ,ale byłam słowna. Zawsze kiedy coś obiecywałam robiłam wszystko żeby wywiązać się z tego. Tak chciałam postąpić i tym razem. Wstałam z łóżka i podeszłam do lusterka wiszącego na ścianie i otarłam łzy spływające po moich policzkach i ciemne strugi po tuszu do rzęs.
- Danielle ,musisz mi pomóc. - oznajmiłam jej wciąż patrząc w lustro.
- Już się robi. - wstała z łóżka i posłała mi słaby uśmiech. Wzięłam szybki prysznic ,którego nie zdążyłam wziąć rano ,po czym wyszłam do dziewczyny by mogła mnie umalować i zrobić mi loki. Byłam przygnębiona ,nie mogę powiedzieć ,ale nawet nie wychodziłam z mojego pokoju by nie zobaczyć Dylana. Byłam na niego naprawdę zdenerwowana. Jak on mógł wplątać się w takie gówno? Zawszy był rozsądny i nigdy niczego nie brał ,nie imprezował też co noc no i nigdy nie pomyślałabym ,że mógłby należeć do jakiegoś cholernego gangu. Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej głowie kiedy do drzwi zadzwonił dzwonek. Wiedziałam ,że to Harry więc wstałam szybko z krzesełka i popędziłam do drzwi nie patrząc się nawet w stronę salonu na Dylana ,który pewnie nie miał nawet siły podnieść się z tej zasranej kanapy i iść do swojego pokoju. Przykleiłam do twarzy swój super sztuczny uśmiech i otworzyłam drzwi. Harry stał tam ubrany w czarną marynarkę ,czarną koszulę w białe serduszka ,ciemne dość ciasne jeansy i conversy. Wyglądał cholernie dobrze ,spojrzałam ponownie na jego koszulę w serduszka i uśmiechnęłam się do siebie. Była naprawdę śmieszna ,ale pasowała do niego. Mogę powiedzieć nawet ,że wyglądał w niej dość seksownie. Ah czemu Ty się oszukujesz dziewczyno? Wygląda piekielnie seksownie. Zaakceptuj to. - powiedział głos w mojej głowie.
- Wow. - powiedział Harry i złapał mnie za rękę po czym obrócił mnie dokładnie mi się przyglądając.
- Co wow? - zapytałam podpuszczając go.
- Wooow ,wyglądasz gorąco. - powiedział i pokazał ten swój uśmiech za milion dolców. I do tego te dołeczki. Byłam w niebie.
- Cóż skłamałabym gdybym powiedziała ,że Ty też. - zaczęłam się z nim drażnić.
- Ej. Bądź milsza. - powiedział Harry i udał naburmuszonego.
- Żartowałam modnisiu. Wyglądał naprawdę przystojnie. - powiedziałam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Dziękuję ,zgadzam się z Tobą w stu procentach. - powiedział i zaśmiał się. Jego śmiech był zaraźliwy.
- Ekhem. - usłyszeliśmy i oboje obróciliśmy się tak by zobaczyć źródło dźwięki.
- Dylan ,siema. - powiedział Harry i przeszedł przez próg naszego mieszkania wprost do kanapy gdzie leżał Dylan. - Stary co Ci się stało?
- A to nic ,mała sprzeczka. - powiedział i się zaśmiał.
- Wyglądasz jakbyś zderzył się z autobusem. - powiedział Harry i pokręcił z niedowierzania głową.
- Gdzie idziecie? - zapytał mnie przyjaciel i spojrzał na mnie.
- Gdybyś był tu wczoraj na pewno bym Ci odpowiedziała. - powiedziałam z przekąsem. Byłam na niego wściekła i wcale nie miałam ani ochoty ani siły tego przed nim ukrywać. Niech w końcu zmądrzeje.
- Więc Harry? Gdzie ją zabierasz? - zapytał Dylan tym razem patrząc na Harrego.
- Impreza. Niezbyt wielka. - oznajmił chłopak.
- Musimy się już zbierać. Prawda Harry? - powiedziała do chłopaka i wymownie na niego spojrzałam. On pokiwał tylko głową widząc moją niezbyt szczęśliwą minę i podniósł się podchodząc do mnie i żegnając się z Dylanem. Zeszliśmy do samochodu ,zapięłam pasy i już chwilę potem jechaliśmy przed siebie. Z radia leciała piosenka Arctic Monkeys. Uwielbiałam ten kawałek dlatego podkręciłam go trochę i zaczęłam nucić znaną mi piosenkę. Kątem oka zauważyłam ,że chłopak się lekko uśmiecha.
- Co? Śmieszy Cię to jak sobie nucę? - zapytałam go ,a on wybuchnął śmiechem.
- Musisz mieć fatalny głos ,bo nawet okropnie wychodzi Ci nucenie. - oznajmił chłopak ciągle się ze mnie naśmiewając. Puknęłam go zwiniętą pięścią w ramię na co ten na mnie wymownie spojrzał.
- Ej prowadzę! - powiedział ,ale ciągle z tym szyderczym uśmieszkiem.
- To mi nie przeszkadza ,jak jeszcze raz powiesz ,że brzydko śpiewam albo nucę i tak zginiesz więc nie ma różnicy. - ostrzegłam go.
- Nie skrzywdziła byś mnie Gaby ,nie oszukujmy się - powiedział to i spojrzał na mnie przelotnie.
- Widać jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- A co? Jakiś wyrok za zabicie kogoś? Może jestem Twoją następną ofiarą. - powiedział żartobliwie.
- Jesteś naprawdę głupi Harry. - pokręciłam głową z niedowierzaniem i zaczęłam się śmiać.
- Ale i tak mnie bardzo lubisz Gaby. Nie ukryjesz tego. - powiedział i zajął się prowadzeniem samochodu tym razem na poważnie ,bo wjechaliśmy na dość ruchliwą ulicę.



Cześć wszystkim! Przepraszam ,że tak długo nie pisałam ,ale jest kilka powodów przez ,które tego nie robiłam. Naprawdę bardzo Was przepraszam ,domyślam się ,że jesteście na mnie mega wkurzone ,ale nie miałam po prostu jak tego napisać ,ponieważ moja mama zabrała mi laptopa ,poza tym miałam masę nauki ,bo muszę poprawiać semestr z matematyki. Ale obiecuję Wam teraz ,że będę starała się dodawać kolejne rozdziały w jak najkrótszym odstępie czasu. Mam nadzieję ,że nie obraził się na mnie nikt tak bardzo i nie przestał czytać tego bloga. Buziaki dziewczyny! ( i może chłopcy ,kto wie :> )

piątek, 21 lutego 2014

chapter six

- Ten film był świetny Harry! - powiedziałam do niego i otarłam spływające jeszcze po policzkach łzy. Chłopak siedział wpatrzony we mnie z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Gdybym wiedział ,że jesteś tak bardzo uczuciowa nie proponowałbym Ci oglądania tego filmu. - powiedział.
- Nie! - wykrzyknęłam. - To było naprawdę coś pięknego ,dziękuję ,że mi to pokazałeś. - powiedziałam i lekko się do niego uśmiechnęłam patrząc mu w oczy. Nasze spojrzenie trwało dość długo na tyle długo by Harry mógł się do mnie przybliżyć. Siedział tak blisko ,że stykaliśmy się kolanami. Wyciągnął swoją rękę w moją stronę i położył swoją dużą dłoń na moim policzku i otarł swoim kciukiem spływającą łzę. Na ten moment zaparło mi dech w piersiach ,był tak blisko mojej twarzy ,prawie czułam ciepło bijące od jego ciała ,albo to po prostu mi było tak gorąco. Ocknęłam się z tego staniu i lekko oddaliłam od chłopaka.
- Więc Harry ,powiedz mi co będziemy robić na tym wyjeździe. - zapytałam chcąc przerwać tą dość intymną chwilę pomiędzy nami.
- To tylko zwykłe szkolenia ,będziemy się patrzyć jak działa mój ojciec. - powiedział lekko zasmucony. Widocznie jemu zdarzenie sprzed chwili podobało się tak samo jak i mnie ,ale jakoś nie chciałam się sama przed sobą przyznać. Może Harry był dobrym kolegą ,fajnie mi się z nim gadało ,ale chciałam uniknąć czegokolwiek głębszego pomiędzy nami ,bo jak nie patrzyć to Kendall była jego laseczką od pieprzenia się ,może przekazał mi to w zły sposób ,ale wybaczyłam mu ,bo nie widziałam sensu kłótni pomiędzy nami ,w końcu będziemy mieszkać w tym samym miejscu i razem pracować ,więc dziwne by było codziennie spotykanie się nawet przypadkowe na korytarzu i mierzenie się jadowitym wzrokiem.
- O brzmi naprawdę...
- Nudno. - nie pozwolił mi dokończyć chłopak.
- Cóż no trochę. - powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem. Zachowywaliśmy się chyba troszkę za głośno jak na tak późną godzinę ,bo z korytarza prowadzącego do wszystkich sypialni usłyszeliśmy zbliżające się kroki mojej kuzynki.
- Co Wy robicie jeszcze o tej godzinie? - zapytała zaspana Sandie.
- Sorry Sandie nie chcieliśmy być tak głośno. - powiedziałam do dziewczyny. - Oglądaliśmy film.
- Nie macie jutro pracy? - zapytała.
- Nie mam jutro wolne.
- Mhm - wyjęczała dziewczyna. - Idę dalej spać. - dodała i poszła w stronę z której przyszła.
- Powinienem już się zbierać. - powiedział Harry i wstał z kanapy. - Odprowadzisz mnie do drzwi? - zapytał.
- Oh jasne! - powiedziałam i wstałam z kanapy łapiąc się ręki chłopaka ,który wyciągnął ją do mnie by pomóc mi we wstaniu z trochę zapadniętej kanapy. Po chwili zmierzaliśmy w stronę drzwi.
- Robisz coś jutro? - zapytał chłopak stojąc na korytarzu przed wejściem do mieszkania.
- Nie chyba nie ,a potrzebujesz pomocy w czymś? - zapytałam.
- Właściwie to chciałem Cię gdzieś zabrać ,ale nie wiem czy się zgodzisz. - powiedział i przejechał swoją dłonią po karku przy okazji mierzwiąc trochę swoje loki.
- Co Ty planujesz Harry? - spojrzałam się na niego podejrzliwie.
- Oh właściwie to chciałem zabrać Cię na jedno przyjęcie.
- Przyjęcie? - zapytałam zdziwiona.
- Tak. Co w tym dziwnego?
- Nie idziesz z Kendall? - zapytałam.
- Nie Gaby. Właściwie to nie mam z nią kontaktu od dnia kiedy wyprosiłem ją z Waszego domu.
- Ooo przepraszam to przeze mnie nie gadacie. - powiedziałam czując się nieco dziwnie z faktem ,że Harry zerwał z nią kontakty dlatego ,że wyprosiłam ją z domu ,a w zasadzie to on ją wyprosił ,ale ja mu kazałam to zrobić.
- Nie przepraszaj. - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko. - Więc? Pójdziesz ze mną? - zapytał.
- No nie wiem Harry ,nawet nie mam czego założyć.
- Tą sprawę załatwimy jutro. - powiedział. - Więc idziesz ze mną decyzja podjęta. - powiedział i uciekł szybko do swojego mieszkania ,a ja stałam i rozmyślałam nad jego głupotą.
Leżałam w łóżku i rozmyślałam nad tym w co się wpakowałam ,a w zasadzie czego nawet nie starałam się uniknąć ,kiedy z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu oznajmiający przyjście nowej wiadomości.

- Od :Harry Styles -
Musisz jutro rano wstać ,Danielle będzie po Ciebie o 8. 

Byłam mocno zdziwiona faktem ,że mam numer telefonu Stylesa ,przecież nie przypominam sobie w ogóle tego żebym mu go podawała. Ale coś nagle mnie oświeciło. W trakcie oglądania filmu musiałam iść zrobić nam tosty i zostawiłam telefon na blacie stolika. Właśnie wtedy musiał mi go zapisać. 

- Do : Harry Styles - 
Nikt Cię nie nauczył ,że nie dotyka się cudzego telefonu bez zgody jego właściciela? poza tym co planujesz i czemu plączesz w to Dani? :)

- Od : Harry Styles -
W nic jej nie plączę Gaby ,spokojnie. Ani ja ani ona nie zrobimy Ci krzywdy. Idź spać musisz się wyspać żeby jutro pięknie wyglądać. :) Bardzo słodkich snów ze mną w roli głównej!

- Do : Harry Styles - 
Jeśli z Tobą to muszą być koszmary. Dobranoc Styles. 

Odłożyłam moją komórkę na stolik stojący obok mojego łóżka i spokojnie ułożyłam się na wielkich i miękkich poduszkach szukając idealnej pozycji do zaśnięcia. Zastanawiałam się gdzie jest Dylan ,nie wrócił dzisiaj na noc ,a jego telefon był dość dziwny. On nigdy nie był typem chłopaka dla którego ważne były imprezy no i przede wszystkim to nigdy nie znikał na noc nie informując o miejscu w ,którym przebywa. Przeprowadzka tutaj go zmieniła ,a raczej to towarzystwo w ,którym teraz się obracamy bardzo go zmieniło. Rozmyślałam jeszcze chwilę nad zachowaniem mojego przyjaciela po czym zasnęłam. Rano obudziło mnie pukanie do drzwi. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i nie patrząc przez wizjer w drzwiach otworzyłam. Przede mną stała moja sąsiadka Danielle. Gdy mnie zobaczyła była lekko zdziwiona. 
- Czemu jeszcze nie jesteś ubrana? - zapytała mierząc mnie wzrokiem. 
- Czemu miałabym być gotowa? - zapytałam zaspanym głosem. 
- Idziemy na zakupy. A Twoja kuzynka jest gotowa? - zapytała. 
- Tak zwarta i gotowa. - krzyknęła radosnym głosem blondynka ,a ja nie miałam pojęcia skąd się wzięła do tego odstrojona tak jakby nie wiadomo gdzie miała iść. 
- Co Wy planujecie? - zapytałam obu na co one spojrzały na siebie i zaczęły się śmiać.
- Miałaś być gotowa na zakupy ,rano. - powiedziała Dani.
- Tak Harry mi coś wspominał ,ale nie wiedziałam ,że on tak na serio.
- Uhmm... Tak to było na serio ,a teraz wskakuj w jakieś ciuchy musimy wybrać Ci coś naprawdę ładnego.
- Już dobra ,dajcie mi chwilę. - powiedziałam i ruszyłam w stronę łazienki ,nałożyłam na siebie znaleziony tam biały podkoszulek ,wielki kardigan i jakieś jeansowe spodnie po czym wyszłam do dziewczyn czekających na mnie w salonie.
- Gotowa. - krzyknęłam. W mgnieniu oka obie dziewczyny pojawiły się obok mnie. Wsiadłyśmy do auta Dani i niedługo po tym byliśmy już na miejscu. Byłyśmy chyba w każdym sklepie. W końcu zdecydowałyśmy się na nie za krótką czerwoną sukienkę składającą się z nakładających się na siebie pasów z lekko odkrytymi plecami i zakrytym całym dekoltem. Dani razem z Sandie wybrały mi do tego czarny dość dużej wielkości naszyjnik i zwykłe czarne szpilki. Podeszłyśmy do kasy by kasjerka pracująca w sklepie ,skasowała i zapakowała nam ciuchy ,byłam w połowie wyciągania mojego portfela z torby kiedy Dani uśmiechnęła się do kasjerki i podała jej plik banknotów. Cena jaką zobaczyłam na wyświetlaczu jej kasy po prostu wbiła mnie w ziemię. Zmroziłam dziewczynę wzrokiem i wybuchnęłam nieco za głośno :
- Dani co Ty odpierdalasz? Nie będziesz za mnie płaciła.
- Spokojnie to nic takiego. - powiedziała.
- Czy Ty siebie słyszysz? To ponad 4 tysiące. - pisnęłam.
- Nie ja za to płacę tylko Harry więc uspokój się ,dla niego to nic. - powiedziała Dani ,wzięła moje zapakowane ubrania i bez niczego ruszyła w stronę wyjścia. Zdenerwowana pobiegłam za nią ,a Sandie przyglądała się całemu temu zjawisku z otwartą z niedowierzania buzią.
- Gaby on musi Cię serio lubić. - powiedziała kuzynka kiedy goniłyśmy Danielle.
- Daj spokój proszę Cię ,chociaż teraz Sandie jedziemy do domu muszę pogadać i z Dani i z Harrym. - powiedziałam i poszłam za Danielle w stronę parkingu na ,którym stał samochód długonogiej dziewczyny. Wsiadłyśmy do samochodu ,przez całą drogę się nie odzywałam ani do jednej ani do drugiej. Jedyne co robiłam to przysłuchiwałam się rozmowie obu dziewczyn. Dowiedziałam się ,że Zayn zaprosił Sandie na coś na kształt randki ,ale nie powiedział tego prosto w twarz ,ponieważ jest bardzo nieśmiały jeżeli dziewczyna naprawdę mu się spodoba i widzi w niej potencjał na jego wybrankę. Po tej wiadomości odpłynęłam myślami w stronę Dylana. Zastanawiałam się czy jest już w domu i jak wytłumaczy mi to co robił wczoraj. Martwiłam się o niego ,nie spałam przez pół nocy leżąc w łóżku i myśląc czy właśnie nie leży gdzieś w ciemnej uliczce totalnie pijany i pobity przez jakiś wielkich kolesi ,którym przypadkowo się naraził. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam w stronę drzwi zostawiając dziewczyny w tyle. Otworzyłam drzwi od mojego domu i weszłam prosto do salonu rzucając się na kanapę. Zamarłam na widok ,który zobaczyłam.
- Dylan do cholery jak to się stało? - wykrzyknęłam podbiegając do niego.











środa, 19 lutego 2014

chapter five

Wstałam o szóstej. Do rozpoczęcia pracy zostały mi dwie godziny ,wczoraj bałam się ,że zaśpię ,a teraz tak naprawdę nie wiem co ze sobą zrobić. Złapałam paczkę papierosów oraz zapalniczkę i nie chcąc nikogo obudzić ruszyłam na balkon. Lekko uchyliłam drzwi balkonowe i wyślizgnęłam się przez nie. Usiadłam na małym stołeczku odpalając papierosa i zaciągając się poczułam dym w płucach po czym wypuściłam małą chmurkę dymu.
- Wyglądasz naprawdę seksownie gdy palisz. - usłyszałam czyjś ochrypły głos. Spanikowana odwróciłam się w drugą stronę gdzie znajdował się balkon ,bardzo blisko. Na balkonie stał chłopak w samych slipkach wpatrując się we mnie swoimi zielonymi tęczówkami z ogromnym uśmiechem na twarzy okraszonym słodkimi dołeczkami. Cóż ten widok naprawdę mi się podobał ,nie mogłam powiedzieć ,że nie ,bo najzwyczajniej w świecie skłamałabym mówiąc to.
- Przestraszyłeś mnie Harry. - oznajmiłam chłopakowi na co się zaśmiał.
- Przepraszam. - powiedział.
- Nie masz za co ,powiedzmy ,że zrobiłeś to nieumyślnie.
- Tak właśnie było. - powiedział chłopak unosząc ręce do góry.
- Sąsiedzi się już przyzwyczajeni do tego ,że paradujesz rano w samych bokserkach po balkonie? - zapytałam unosząc jedną brew.
- Czasami wychodzę nawet bez bokserek ,ale dzisiaj coś mnie natchnęło żeby jednak je założyć. - zażartował.
- Oh co za szczęście ,mogłabym oślepnąć. - powiedziałam i oboje wybuchliśmy gromkim śmiechem. Mój papieros właśnie się wypalił ,wyrzuciłam go przez balkon i wstałam z krzesełka podchodząc do drzwi balkonowych. - Idę wziąć prysznic. - oznajmiłam chłopakowi.
- Będę czekał o 7.40 pod blokiem. - krzyknął chłopak na co ja odwróciłam się z ogromnym uśmiechem na twarzy i pokiwałam mu twierdząco po czym zniknęłam w pomieszczeniu kierując się w stronę łazienki.
W międzyczasie wypiłam jeszcze kawę ,wyprostowałam włosy ,co było u mnie naprawdę rzadkością i ubrałam się w ciuchy ,które wczoraj kupiłam razem z Danielle. Kończąc moje przygotowania spojrzałam na zegarek ,który wskazywał teraz 7.38.
- W sam raz. - powiedziałam sama do siebie i złapałam kluczyki po czym wyszłam na korytarz. Zamknęłam drzwi na klucz ,sprawdzając jeszcze czy dobrze się zamknęły i ruszyłam po schodach by opuścić budynek. Gdy wyszłam moje włosy poleciały nieco do tyłu spowodowane to było nie takim małym podmuchem wiatru. Gdy spojrzałam przed siebie zobaczyłam Harrego stojącego przede mną ,opierającego się o swój samochód. Gdy mnie zauważył poderwał się i złapał za klamkę drzwi otwierając mi je. Starałam się usiąść z jak największą gracją ,nie pokazując przy tym swojej bielizny. Chłopak zaśmiał się ,musiało to wyglądać przekomicznie ,ale olałam to i po prostu wsiadłam. Po chwili chłopak pojawił się już obok mnie na siedzeniu wkładając kluczyki do stacyjki i poprawiając włosy. Przekręcił je i zaraz znajdowaliśmy się na drodze prowadzącej do naszego wspólnego biura. Chłopak pochylił się do schowka ,który znajdował się obok moich kolan i wyciągnął jakąś płytę dotykając przy tym lekko moich kolan. Włożył płytę do odtwarzacza ,a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Piosenka ,która rozbrzmiała w samochodzie to Coldplay - Viva La Vida. Byłam ogromną fanką tego zespołu ,na ich koncercie poznałam mojego pierwszego chłopaka po czym straciłam z nim dziewictwo ,ale to chyba nie jest już warte wspominania. Nie mówię ,że było źle ,ale nasz związek ,który nastąpił po stosunku i trwał 9 miesięcy rozpadł się dość w tragiczny sposób. Pokręciłam głową chcąc odpędzić swoje myśli i zacząć myśleć o czymś nieco milszym.
- Lubisz ten zespół? - nagle zapytał się Harry ,chyba widząc mój uśmiech.
- Tak uwielbiam Coldplay ,byłam na ich koncercie dwa razy. - odpowiedziałam chłopakowi.
- Też byłem ,ale gdy byłem nieco młodszy.
- Mówisz to jakbyś był nie wiadomo jak stary. - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka roześmianym wzrokiem.
- Może i masz rację. - powiedział i uśmiechnął się pod nosem patrząc przed siebie. - Ale czas tak szybko płynie i wcale się nie zatrzymuje. Gdy byłem nastolatkiem wszystko było jakieś inne. Wszystko płynęło o wiele wolniej ,czekałeś od gwiazdki do gwiazdki i wtedy wydawało Ci się ,że to wieczność i ,że nigdy się nie doczekasz ,a teraz wszystko tak szybko przychodzi ,a potem tak szybko mija.
Myśląc o tym co mówił chłopak pokiwałam głową ,bo absolutnie się z nim zgadzałam. Moje dzieciństwo skończyło się szybciej niż to przypuszczałam. Całe życie byłam pochłonięta nauką ,i opieką nad moją siostrą podczas gdy moja matka pracowała by nas utrzymać. Nie mogłam narzekać ,bo naprawdę niczego nam nie brakowało ,ale gdy moi przyjaciele codziennie chadzali na imprezy ja siedziałam w domu czytając mojej małej Alice książki na dobranoc.
- Jesteśmy na miejscu. - z zamyśleń wyrwał mnie głos Harrego. Ocknęłam się i uśmiechnęłam do niego po czym chłopak zniknął za drzwiami i zaraz po tym pojawił się obok mnie otwierając mi drzwi i podając rękę. Podziękowałam mu za ten bardzo miły gest i czekałam aż zamknie auto byśmy mogli wejść do budynku. Na starcie przywitała nas niska kobieta ,która była tu też wczoraj. Podeszliśmy do winy i wjechaliśmy na piętro 38 by zacząć naszą pracę. Pożegnałam się z Harrym po czym poprosiłam sekretarkę by pokazała mi miejsce mojej pracy i zabrałam się za układanie najróżniejszych kwitków ,teczek i dokumentów dotyczących dochodów firmy. Dzień minął mi naprawdę szybko. Po pracy wyszłam z biura i ruszyłam w stronę przystanków autobusowych ,ale w połowie drogi zatrzymał mnie głos krzyczący moje imię. Odwróciłam się ,a z małej kawiarni wyszedł blondyn ,którego już dobrze znałam. Niall podszedł do mnie i mnie uściskał.
- Gdzie idziesz? - zapytał.
- Na przystanek ,jadę do domu ,jestem cholernie zmęczona ,a przed oczami mam po prostu miliony cyferek. - powiedziałam na co chłopak głośno się zaśmiał zwracając na siebie uwagę kilku przechodniów ,który popatrzyli na niego jak na małpę ,która właśnie uciekła z Londyńskiego zoo.
- Jak poczekasz na mnie 2 minuty to z chęcią Cię odwiozę. - powiedział chłopak uspokajając się już nieco.
- Nie Niall nie chcę Ci robić problemu naprawdę. - powiedziałam do chłopaka.
- Wiesz ,że nie robisz. Muszę zresztą z Tobą pogadać. - oznajmił. - Czekaj tu idę tylko pożegnać się z moim klientem. - powiedział i ruszył ponownie w stronę kawiarni. Znalazł się koło mnie niecałą minutę później złapał mnie pod rękę i zaczął prowadzić w stronę dużego samochodu. Posłusznie wsiadłam ,a potem odjechaliśmy. Nawet się nie spostrzegłam ,a znajdowaliśmy się na klatce.
- Chcesz wpaść na kawę czy coś? - zapytałam stojąc przed moimi drzwiami. Chłopak pokiwał głową ,a potem weszliśmy do mieszkania. Nie spodziewałam się tego co zastałam w moim mieszkaniu. Na kanapie zastałam Zayna i Sandie ,która siedziała na nim okrakiem i całowała go po szyi. Odchrząknęłam głośno ,bo byli tak zajęci sobą ,że nawet nie zauważyli ,że ja i Niall znajdujemy się w mieszkaniu. Mizdrząca się parka odskoczyła od siebie jakby jedno drugie kopnęło prądem i usiadło spokojnie na kanapie tak jak Bóg przykazał.
- Cieszę się ,że właśnie weszłam ,bo nie wiadomo co zaraz mogłoby się dziać na mojej nowej kanapie. - powiedziałam. Usłyszałam tylko głośny śmiech Nialla i sama zaczęłam się śmiać z zaistniałem sytuacji. Ciemnowłosy i moja kuzynka siedzieli na kanapie z minami ,które chciałabym uwiecznić na zdjęciu ,ale nie miałam nic co by mi się do tego przydało pod ręką.
- Niall chcesz się czegoś napić? - zapytałam i spojrzałam na całego czerwonego od śmiechu Irlandczyka.
- Jasne może zimną pepsi tak dla ochłodzenia atmosfery. - powiedział żartobliwie i ponownie wybuchł śmiechem.
- Oj zamknij się już Niall popaprańcu. - syknął Zayn i rzucił w niego poduszką leżącą obok jego ręki. Ale chłopak zrobił sprytny unik przez co poduszka uderzyła w ścianę.
- Gdzie Dylan? - zapytałam zarumienionej Sandie.
- Poszedł z Louisem załatwić jakieś sprawy. - zamiast mojej kuzynki odpowiedział Zayn.
- Oni mają jakieś wspólne sprawy? - zapytałam się zdziwiona chłopaka.
- Na to wygląda. - odpowiedział wzruszając ramionami. Pokiwałam głową na znak ,że zrozumiałam i podeszłam do blondyna podając mu puszkę zimnego napoju ,który przed chwilą wyciągnęłam z lodówki.
- Niall chciałeś mnie o coś zapytać. - powiedziałam do chłopaka i usiadłam na kanapie pomiędzy Zaynem i Sandie.
- Oh tak dobrze ,że przypomniałaś ,bo na śmierć bym zapomniał. - powiedział chłopak pukając się w czoło.
- Więc? - zapytałam patrząc się na niego pytająco.
- Co zrobiłaś Harremu? Rzadko kiedy jest tak miły dla jakiejkolwiek dziewczyny. Tak naprawdę jest miły tylko dla Danielle i tej cycatej sekretareczki swojego ojca. - powiedział chłopak.
- Kim jest Harry? - zapytała moja kuzynka.
- Powiem Ci potem. - oznajmiłam dziewczynie na co ona kiwnęła mi głową.
- Więc? - zapytał chłopak przedrzeźniając mnie.
- Nie wiem ,jesteśmy kolegami. - powiedziałam patrząc się na blat szklanego stolika stojącego przede mną. - To znaczy tak mi się wydaję. - dodałam po chwili.
- Eheeeem. - powiedział Zayn i szturchnął mnie lekko ramieniem przez co lekko się zachwiałam.
- Oj przestań Zayn ,przecież wiesz ,że mówię prawdę. - zwróciłam się do chłopaka. Usłyszałam dźwięk dzwonka i wstałam by otworzyć drzwi. W drzwiach zastałam opierającego się o futrynę Harrego.
- Uciekłaś mi. - powiedział chłopak niezbyt zadowolonym głosem.
- Czekałeś na mnie? - zapytałam się zdziwiona.
- Tak pół godziny ,czekałem aż wyjdziesz z tego jebanego budynku. - powiedział nie ukrywając swojego niezadowolenia tą całą sytuacją.
- Przepraszam Harry ,nie wiedziałam ,naprawdę. - powiedziałam patrząc się na niego przepraszającym wzrokiem.
- Ja..jasne ,przepraszam ,ale lekko się zdenerwowałem. - powiedział chłopak łapiąc się za skronie. - Jesteś sama? Mogę wejść? - zapytał.
- Nie jestem sama ,ale jasne ,że możesz wejść. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.
- Nie to ja może przyjdę..później. - powiedział i ruszył w stronę swoich drzwi. Zamknęłam drzwi lekko zdezorientowana zajściem sprzed chwili. Wróciłam w poprzednie miejsce gdzie siedział Zayn z moją kuzynką i Niallem.
- Kto to? - zapytał się Zayn.
- Harry. - odpowiedziałam mu krótko.
- Czego chciał? Czemu nie wszedł? - zapytał zdziwiony chłopak.
- W sumie to... nie wiem. - powiedziałam i zajęłam swoje poprzednie miejsce pomiędzy dziewczyną i ciemnowłosym chłopakiem. Wieczór minął nam bardzo miło ,obejrzeliśmy jakiś niezbyt straszny horror ,ale Sandie oczywiście udawała mega przerażoną tylko po to ,żeby Zayn objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Ja Z Niallem spokojnie oglądałam i przegryzałam to wszystko chipsami ,które zniknęły w mgnieniu oka. Niall tak samo jak ja był wielkim łakomczuchem. Po dwudziestej drugiej wyszli od nas chłopacy ,a ja poszłam do swojej sypialni ,a zaraz za mną moja kuzynka.
- Jeeej masz takich świetnych sąsiadów. - powiedział dziewczyna rzucając się na moje łóżko.
- Chodzi Ci o Zayna? - zapytałam podśmiewając się z niej.
- Mhm tak ,ale Niall też jest naprawdę fajny. - powiedziała dziewczyna podnosząc się na łokciach i patrząc się na to co robię. - Kim jest Harry? - zapytała nagle.
- Sąsiad. - odpowiedziałam krótko.
- Coś więcej? - zapytała.
- Pracujemy razem.
- Jest seksowny? - zapytała ,a ja się zaśmiałam.
- Może troszkę. - odpowiedziałam i weszłam do łazienki by wziąć krótką kąpiel. Gdy zamknęłam się w łazience zadzwonił do mnie telefon ,sprawdziłam napis na wyświetlaczu. To był Dylan.
- Hej Dylan ,czemu nie ma Cię jeszcze w domu?
- Jestem na imprezie z Lou. Dzisiaj nie wrócę. - powiedział chłopak starając się przekrzyczeć głośną muzykę.
- Ale jak to? - zapytałam zdezorientowana. Od kiedy to mój przyjaciel jest takim zawziętym imprezowiczem i nie wraca do domu na całe noce.
- Normalnie Gaby ,sorry muszę kończyć. - rozłączył się zanim zdążyłam cokolwiek mu odpowiedzieć. Olewając całą sytuację odłożyłam telefon na blat obok umywalki i zaczęłam się rozbierać. Weszłam odkręcają ciepłą wodę i stając pod strumieniem. Zmoczyłam włosy ,wycisnęłam na rękę trochę płynu o zapachu egzotycznych owoców i wmasowałam go w skórę głowy zamykając przy tym oczy. Po piętnastu minutach wyszłam spod prysznica i ubrałam się w legginsy i luźny t-shert. Ruszyłam w stronę kuchni ,ale moją uwagę przykuły głośne śmiechy ,chłopaka i dziewczyny. Weszłam do salonu i zastałam tam siedzącego na kanapie Harrego w ciemnym t-shercie i dresach ,a na fotelu obok moją siostrę.
- O Gaby w końcu wyszłaś. - krzyknęła dziewczyna ,a ja zdezorientowana popatrzyłam się na dwójkę. Chłopak uśmiechnął się do mnie promiennie i poklepał miejsce obok siebie.
- Harry jest naprawdę zabawny Gaby ,prawie się posikałam ze śmiechu ,opowiadał Ci kawał o blondynkach? - zapytała ,a ja popatrzyłam na nią jak na jakąś dzikuskę.
- Nie ,nie opowiadał mi. - powiedziałam i usiadłam koło chłopaka na wskazywanym przez niego wcześniej miejscu.
- Pomyślałam sobie ,że pójdę dzisiaj wcześniej spać ,jutro umówiłam się od samego rana z Zaynem. - powiedziała dziewczyna i wstała z fotela. - Dobranoc Harry ,mam nadzieję ,że się jeszcze zobaczymy. - powiedziała dziewczyna i pomachała do niego energicznie na co on odpowiedział jej tym samym.
- Masz naprawdę przemiłą kuzynkę. - powiedział gdy blondynka zniknęła w korytarzu prowadzącym do pokoju gdzie spała.
- Tak jest naprawdę niesamowita. - odpowiedziałam. - Masz jakąś sprawę? - zapytała go prosto z mostu.
- Nie w sumie to nie ,chciałem z Tobą spędzić trochę czasu.
- Ale jutro jest praca. - powiedziałam.
- To Ty nie wiesz? - zapytał mnie zdziwiony.
- Nie ,nie wiem co mam wiedzieć? - zapytałam go unosząc brwi.
- Ty ,ja i Bieber mamy wolne. Jedziemy pojutrze na wymianę. - powiedział.
- Jaki Bieber? Jaka wymiana? Czemu nikt mi o tym nie powiedział? - zapytałam nieco głośno.
- Spokojnie. - odpowiedział uśmiechając się.
- Powiesz mi o co chodzi? - zapytałam niecierpliwa.
- Mój ojciec wysyła nas do Nowego Yorku ,na wymianę z racji tego ,że nasza trójka jest najmłodsza i musi nabrać wprawy jeśli chcemy starać się o jakieś wyższe stanowiska.
- Okej ,a kim jest Bieber? - zapytałam.
- Nowy ,przyjęli go wczoraj ,jest moim kumplem z dzieciństwa. Naprawdę świetny gość. - powiedział Harry.
- Czemu Twój ojciec mi o tym nie powiedział? - zapytałam.
- Nie wiem może myślał ,że ja Ci powiem. - odpowiedział mi chłopak ,a ja tylko pokiwałam głową.
- Obejrzymy film? - zapytał chłopak ,a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - Przyniosłem wino i kilka naprawdę świetnych filmów. - dodał z uśmiechem.
- Jasne. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

wtorek, 18 lutego 2014

chapter four

yłam w trakcie zmywania naczyń gdy usłyszałam jakieś szmery w salonie. Błagałam w myślach żeby to nie był Harry ,niech śpi tu do rana ,a potem po prostu stąd wyjdzie. Nie miałam ochoty na jego uszczypliwe odzywki czy nic z tych rzeczy. Poza tym po naszym pocałunku nie miałam ochoty go widzieć przynajmniej przez następny tydzień ,a nawet i miesiąc. Wyszłam z kuchni w głowie modląc się bym się myliła i żeby Harry leżał tak jak wcześniej. Jednak na nic były moje nędzne błagania i modlitwy. Harry stał do mnie tyłem bez koszulki ,widziałam jego umięśnione plecy ,gdyby nie był takim cholernym dupkiem mógłby mi się naprawdę spodobać. Trudno było oderwać od niego oczy ,chłopak chyba poczuł ,że ktoś wlepia w niego swój wzrok.
- Czy mam rozumieć ,że podobają Ci się widoki? - zapytał odwracając się do mnie przodem i patrząc się prosto w moje oczy z tym cholernym cwaniackim uśmieszkiem.
- Chciałbyś dupku. - powiedziałam i złapałam paczkę papierosów leżącą na kominku po czym ruszyłam na balkon. Wygodnie usiadłam na nie tak zimnej posadzce i odpaliłam jednego mocno się zaciągając po czym wypuściłam kłęby dymy ze swojej buzi. Nie dane mi chyba było nacieszyć się spokojem ,bo zaraz obok mnie pojawił się chłopak do tego bez koszulki. To zdecydowanie za bardzo mnie rozpraszało więc odwróciłam głowę w drugą stronę tak by go nie widzieć. Chłopak wyjął papierosa spomiędzy moich palców i wsadził go do swojej buzi po czym się zaciągnął i wypuścił dym robiąc małe kółeczka. Naprawdę trudno było oderwać od niego wzrok był naprawdę przystojnym chłopakiem.
- Czemu tak bardzo mnie nie lubisz? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Zastanówmy się... - powiedziałam z przekąsem. - Jeśli chcesz przekonać do siebie dziewczynę to nie mów jej ,że masz inną tylko do pieprzenia.
- Oh to o to Ci chodzi. - powiedział i pokiwał głową.
- Tak właśnie o to Harry. I o Twoje zachowanie typowego dupka.
- Nie poznałaś mnie więc jak możesz wiedzieć jaki naprawdę jestem. - zapytał mnie ,a w jego głosie wyczułam nutkę powagi? Nieee muszę się mylić ,na pewno się przesłyszałam.
- Cóż to nie moja wina ,że źle zaczęliśmy znajomość. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Masz rację. Przepraszam. - powiedział chłopak patrząc się prosto w moje oczy. - Jesteś w stanie mi dać drugą szansę na poznanie mnie? - dodał.
- Jeśli się postarasz to mogę Ci ją podarować. - powiedziałam i szturchnęłam go lekko moim ramieniem uśmiechając się lekko. Chłopak uśmiechnął się szeroko ,wydawało mi się ,że naprawdę się cieszy z naszego porozumienia. Może nie był aż takim wielkim dupkiem jak myślałam. Wypaliłam papierosa gdy Harry to zauważył podniósł się i podał mi rękę żebym mogła wstać. Złapałam jego dłoń i po chwili zrównałam się z nim.
- Wiesz macie bardzo niewygodną kanapę. - powiedział to podczas wychodzenia z balkony do mieszkania ,pocierał przy tym swój kark.
- Lepsza chyba kanapa niż podłoga. - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka pierwszy raz szczerze.
- Może mogłabyś mnie przenocować w swoim pokoju? - zapytał uśmiechając się od ucha do ucha i wtedy zauważyłam jego niesamowite dołeczki w policzkach. Wyglądał naprawdę słodko.
- Nie przesadzaj Harry. - powiedziałam idąc w stronę drzwi od mojej sypialni. - Kanapa jest cała Twoja Curly. - dodałam i zniknęłam za drzwiami mojej sypialni.
Rano nie zastałam chłopaka na kanapie ani w kuchni. Musiał pewnie wyjść do domu dużo wcześniej. Był poniedziałek ,godzina ósma rano ,musiałam wstać tak wcześnie ,ponieważ dzisiaj czekała mnie rozmowa kwalifikacyjna w wielkiej agencji rachunkowej. Ubrałam swoją jedyną elegancką czarną spódnicę sięgającą lekko przed kolano i białą zwykłą koszule na co narzuciłam żakiet i wyszłam z mieszkania. Nie chciałam budzić Dylana ,ponieważ wiedziałam ,że on dzisiaj nie pracuje ,a po wczorajszej imprezie na pewno nie czułby się najlepiej i należało mu się choć trochę snu. Zamykając drzwi usłyszałam ,że nie tylko ja jestem na korytarzu ,dźwięk przekręcanych kluczy w zamku. Obejrzałam się w lewą stronę i zobaczyłam Harrego ubranego w ciemną marynarkę i koszulę rozpiętą lekko pod szyją ,szedł już w moją stronę z przyjaznym uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam go swoim ciepłym uśmiechem gdy chłopak stał już obok mnie. Pachniał naprawdę kusząco.
- Idziesz do pracy? - zapytałam zdziwiona.
- Tak  zwykli śmiertelnicy niestety muszą do niej chodzić. - odpowiedział żartobliwie.
- Mam dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną. - oznajmiłam mu gdy szliśmy obok siebie w stronę schodów prowadzących na zewnątrz budynku. W odpowiedzi pokiwał mi porozumiewawczo głową.
- Masz czym jechać czy będziesz tłukła się w autobusie? - zapytał chłopak.
- Cóż Dylan śpi po wczorajszej imprezie ,a ja zamierzałam jechać autobusem. - powiedziałam chłopakowi.
- Podwiozę Cię. - powiedział.
- Nie Harry nie chcę robić Ci problemu.
- Ale nie robisz ,sam zaproponowałem. - powiedział i uśmiechnął się do mnie gdy staliśmy już przed jego autem. Gdy mu się przyjrzałam naprawdę mi do niego pasował. Czarny ,błyszczący i sportowy. Musi o niego naprawdę dbać. - pomyślałam. Harry otworzył mi drzwi i po chwili siedziałam już na skórzanym fotelu w środku samochodu. Chłopak po chwili zmaterializował się obok mnie. Siedzenia były trochę inne niż w normalnym samochodzie ,ponieważ była to sama kanapa bez żadnego oddzielenia pojedynczych foteli.
-Piękny samochód - powiedziałam.
- Masz rację jest cudowny. - powiedział chłopak i odpalił silnik ,który zawarczał jak tygrys. Aha już się popisuje. - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ah Ci mężczyźni i ich zabawki. - rzuciłam żartobliwie i w samochodzie rozległ się dźwięk naszych śmiechów. Chłopak wyjechał na główną drogę prowadzącą do samego centrum miasta.
- Gdzie mam panią podwieźć? - zapytał.
- High Holborn 23 ,biuro rachunkowe. - oznajmiłam na co chłopak się szeroko uśmiechnął. - No co? - zapytałam.
- Nic ,przy odrobinie szczęścia będziemy pracować w tej samej firmie. - powiedział i uśmiechnął się do mnie patrząc mi w oczy.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam lekko przestraszona. Mieszkaliśmy w tym samym budynku i jeszcze mieliśmy pracować w tym samym miejscu. Oczywiście jeżeli dostanę tam pracę.
- Jestem bardzo poważny. - powiedział to i spojrzał na mnie udając bardzo poważną minę po czym wybuchnął gromkim śmiechem. - Nie widzisz? - dodał.
- Tak właśnie widzę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. Po chwili staliśmy już pod wielkim gmachem firmy w której starałam się o pracę. Otworzyłam sobie drzwi i wyszłam ,nie chciałam czekać aż sam Harry to zrobi. Przełożyłam pasek mojej torby przez ramię i poczekałam aż loczek do mnie dołączy byśmy mogli razem wejść do budynku. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie znajduje się biuro w którym miałam rozmowę kwalifikacyjną ,więc miałam zamiar poprosić go o zaprowadzenie mnie.
- Harry tak naprawdę nie wiem gdzie mam tą rozmowę.Wiem ,że jest to gabinet szefa ,ale nie mam zielonego pojęcia gdzie jest. Zaprowadziłbyś mnie tam? - zapytałam wlepiając oczy w chłopaka idącego obok mnie w stronę recepcji.
- Jasne słoneczko ,możesz na mnie liczyć.
Chłopak przywitał się z niewysoką blondynką stojącą za ladą recepcji ,ta odpowiedziała mu szerokim uśmiechem i rumieńcem na policzku. Widziałam jak ją onieśmielał. W sumie nie dziwię się jej Harry był niesamowicie przystojnym mężczyzną. Mnie samej zdarzało czuć się zawstydzoną w jego otoczeniu ,ale nie zawsze. Byłam osobą pewną siebie ,starałam się nie ulegać czyjejś aurze nawet jeśli była tak bardzo onieśmielająca ,miałam na to swoje patenty i byłam z tego bardzo zadowolona ,bo działały w większości przypadków. Szłam za nim wprost do windy ,posłusznie weszłam i stanęłam zaraz obok niego. Na moje nieszczęście lub nie byliśmy w niej sami. Chłopak nacisnął guzik z numerem 35 i winda po chwili ruszyła. Dobijała mnie niezręczna cisza pomiędzy nami ,zawsze gadatliwy Harry teraz stał wpatrzony przed siebie.
- Na jakim dziale pracujesz? - zapytałam chcąc przerwać ciszę panującą pomiędzy naszą dwójką.
- Jestem zastępcą. - odpowiedział rzeczowo. Krótko ,ale na temat. - pomyślałam i głośno westchnęłam. No już Gabriele jeszcze 15 pięter wytrzymasz to ,musisz być silna ,nie możesz dać się złamać. To tylko niezręczna cisza ,gorzej jakby się w tej windzie na Ciebie rzucił i zerwał z Ciebie wszystkie te okropne biurowe ciuchy. Oh idiotko ,za dużo książek erotycznych. Christnianie Greyu mącisz mi w głowie ,przecież Harry Tobą nie jest. Za dużo 50 twarzy Greya ,zdecydowanie za dużo. Ostawiasz takie książki. - toczyłam wewnętrzny monolog ze sobą ,a drzwi windy w końcu się rozsunęły i w windzie zrobiło się jaśniej. Korytarze na tym piętrze były jasne ,ale nie takie jak szpitalne korytarze ,te korytarze rozświetlało słońce ,którego nie było zanim weszliśmy do windy. Ah ta pogoda w Angli. Ciągle się zmienia. Harry kulturalnie przepuścił mnie w drzwiach i wyszłam na korytarz.
- Chodź idziemy się zapowiedzieć. - powiedział i ruszył w stronę dużej lady za którą stała wysoka szatynka z pięknymi wielkimi piersiami i lokami opadającymi na nie ,oczy miała w takim ciemnym odcieniu ,że było trudno oderwać od nich wzrok.
- Witaj piękna. - przywitał kobietę Harry. - Powiedz mu ,że przyprowadziłem tu swoją przyjaciółkę ,starającą się o pracę. I zapytaj czy kolacja jutro wieczorem jest aktualna.
- Już się robi Haryś. - odpowiedziała słodko jak tylko mogła i ruszyła w stronę wielkich drzwi na ,których pisało wielkimi grawerowanymi literami William Styles. Dziewczyna zniknęła za drzwiami ,a ja odwróciłam się zadowolona do Harrego.
- Znasz dobrze szefa? - zapytałam zdziwiona słowami wypowiedzianymi do kobiety stojącej za biurkiem jeszcze chwilę temu.
- Tak dość dobrze. - odpowiedział i uśmiechnął się lekko.
- Pan Styles zaprasza. - powiedziała kobieta z burzą loków. Zastanawiałam się tylko czy to jej naturalne włosy i.. piersi rzecz jasna. Były naprawdę ogromne. Wymazując te nieodpowiednie myśli z mojej głowy ruszyłam w stronę wielkich drzwi ,a zaraz za mną mój towarzysz. Harry otworzył dla mnie drzwi i przepuścił mnie w nich. Weszłam wgłąb pomieszczenia i zauważyłam mężczyznę lekko po pięćdziesiątce z włosami w kolorze ciemnego brązu i nieziemsko zielonymi oczami. Czy ja już gdzieś nie widziałam takich oczu. - pomyślałam.
- Witaj ojcze. - powiedział chłopak idący za mną ,a mnie zamurowało. No to teraz byłam w ciemnej dupie.
- Harry ,czy to Twoja przyjaciółka? - zapytał szeroko się uśmiechając ,a na jego policzkach pojawiły się nieco mniejsze dołeczki niż ma Harry ,ale jednak były to dołeczki. Cudownie ,on wygląda praktycznie jak jego klon. Czemu Harry nie powiedział jak ma na nazwisko. Boże czemu ja tu jestem z chłopakiem i jego ojcem. To było mega krępujące ,mężczyzna pokazał mi miejsce na fotelu przed sobą ,a ja usiadłam ,bo czułam ,że gdybym postała jeszcze chwilę to zemdlałabym z nadmiaru wrażeń na dzisiejszy poranek.
- Tak ojcze to moja przyjaciółka. - powiedział i uśmiechnął się do ojca. - Gabriele. - dodał.
- Gabriele. Piękne imię. - powiedział starszy mężczyzna kręcąc głową w dziwny sposób. Naprawdę nie wiedziałam co miał oznaczać jego gest.
- Mam nadzieję ,że dostanie tu pracę ,ojcze. - powiedział loczek do swojego ojca lustrując go wzrokiem ,minę miał dość poważną ,po jego promiennym uśmiechu nie było już śladu.
- Jeśli tylko się postara. - powiedział ojciec. - Harry daj nam czas ,muszę pogadać z tą młodą damą. - powiedział ,a Harry ulotnił się z gabinetu szepcząc mi jedynie na ucho ,że będzie czekać na mnie przed biurem by dowiedzieć się jak mi poszło.
- Więc Gabriel. Skończyłaś szkołę z doskonałą średnią ,zasługi też ogromne do tego sportowiec wielokrotnie wyróżniany. Choć wątpię żeby to było potrzebne w tej pracy to dobrze to wygląda w Twoich papierach. - mówił mężczyzna nieustannie patrząc w moją dokumentację ,którą podałam mu gdy loczek wyszedł z biura. Mężczyzna złapał się za brodę i pokiwał mówiąc coś pod nosem sam do siebie. Przerwał swoje przemyślenia i w końcu spojrzał na mnie szeroko się uśmiechając i tym samym przypominając mi ,że jest ojcem Harrego ,bo ich podobieństwo gdy się uśmiechali było bardzo widoczne.
- Lubisz robotę w papierkach? - zapytał mężczyzna.
- Cóż nie bardzo ,ale chyba jak to każdy. - odpowiedziałam szczerzę. - Ale bardzo zależy mi na dostaniu tej pracy ,jestem bardzo sumienną osobą i zapewniam pana ,że jeśli mnie pan przyjmie będzie pan bardzo zadowolony z mojej pracy.
- Świetna odpowiedź. - powiedział uśmiechając się pod nosem. - Bardzo szczera. - dodał.
- Szczerość to u mnie podstawa. - powiedziałam nie wiem nawet czemu.
- Masz rację. To bardzo ważne. - powiedział i pokiwał głową ciągle myśląc. - Jestem w stanie dać Ci tą pracę. Zaczniesz od segregowania różnych papierków ,czyli tak jak każdy. - powiedział mężczyzna patrząc się na mnie. - Odpowiada Ci to. - zapytał.
- Oczywiście panie Styles. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Zaczynasz od jutra. - powiedział. - Dzisiaj masz jeszcze czas na odpoczynek ,bo jutro czeka Cię bardzo nudny dzień. - powiedział i roześmiał się.
- Dziękuję panu ,nawet pan nie wie jaka jestem zadowolona. - powiedziałam i wstałam z krzesła. Pożegnałam się z mężczyzną uściskiem dłoni i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych jednak zanim zdążyłam wyjść z biura mężczyzna zapytał :
- Jesteś blisko z moim synem?
- Jesteśmy przyjaciółmi i sąsiadami panie Styles. - powiedziałam lekko zbita z tropu. Czemu to swojego syna o to nie zapyta i czemu w ogóle się o to pyta. Mężczyzna pokiwał głową ,a ja opuściłam biuro zauważając chłopaka dyskutującego zawzięcie z cycatą sekretarką. Chłopak zauważając mnie ,przeprosił kobietę i podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I co? Masz tą robotę? - zapytał.
- Tak ,będę segregować papierki. - powiedziałam z entuzjazmem. - Harry ,czemu nie powiedziałeś mi ,że on jest Twoim ojcem?
- Cóż nie chciałem się ty zbytnio chwalić ,tylko chłopcy wiedzą ,że on jest moim ojcem i ,że to jego firma. - powiedział.
- Mhm okej rozumiem. Muszę iść ,mam ostatni dzień wolny i muszę załatwić kilka spraw zanim rzucę się w wir papierkowej roboty. - powiedziałam do chłopaka.
- Potrzebujesz podwózki? - zapytał uprzejmie.
- Nie poradzę sobie jakoś. - powiedziałam i chcąc wyminąć chłopaka zrobiłam krok w bok ,ale on nagle zmaterializował się przede mną nie pozwalając mi przejść.
- Mogę wziąć dzień wolny i Ci pomóc. - powiedział lekko się uśmiechając i patrząc mi w oczy. Jego twarz była zdecydowanie zbyt blisko mojej. Odsunęłam się od niego i pokiwałam głową.
- Pracuj ,ja sobie poradzę. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. - Ale dziękuję za chęć pomocy. - dodałam.
- Jak chcesz. - powiedział chłopak z lekkim grymasem na twarzy. - Idę do biura ,pracować. - dodał i przybliżył się do mnie składając całusa na moim policzku. Ten gest mnie bardzo zadziwił ,bo aż odskoczyłam od chłopaka jakby właśnie poraził mnie prądem. Chłopak zignorował moją reakcję omijając mnie i odchodząc w stronę swojego biura jak się mogę domyślać. Rzucił na odchodzę 'do zobaczenia' swoim super radosnym głosem i zostawił mnie stojącą na środku korytarza do tego nieziemsko zszokowaną. Ocknęłam się i ruszyłam do windy ,chcąc jak najszybciej się stąd usunąć. Wyszłam z wielkiego budynku i ruszyłam w stronę postoju taksówek. Wsiadłam do jednej i powiedziałam kierowcy gdzie chcę wysiąść. Mężczyzna włączył kasownik i ruszył w wyznaczone przeze mnie miejsce. Po dziesięciu minutach znalazłam się przed wielkim centrum handlowym do którego weszłam. Poszłam do jakiegoś pierwszego lepszego sklepu z eleganckimi ciuchami dla kobiet i podeszłam do pierwszego wieszaka jaki zauważyłam. Byłam zdziwiona gdy w sklepie spotkałam moją sąsiadkę Danielle.
- Danielle! - krzyknęłam na co dziewczyna odwróciła się szukając źródła dźwięku i gdy mnie spostrzegła na jej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech ,po czym ruszyła w moją stronę ze stertą ubrań przewieszonych przez swoją rękę
- Małe zakupy? - powiedziała podchodząc do mnie i obdarzając mnie całusem w policzek.
- Tak ,dostałam pracę w biurze rachunkowym. Chcę jakoś wyglądać ,a nie mam żadnych super eleganckich ubrań. - powiedziałam krzywiąc się lekko.
- Chcesz żebym Ci pomogła? - zapytała dziewczyna z ogromnym uśmiechem. - Zakupy to moje drugie imię. - powiedziała i zaśmiała się głośno.
- Mogłabyś? - zadałam pytanie uradowana.
- Jasne ,że tak ,chodź za mną. - powiedziała łapiąc mnie za rękę i lawirując pomiędzy wieszakami. Naprawdę się na tym znała ,bo już po 15 minutach byłam w przebieralni i ubierałam czarną elegancką sukienkę przed kolano i z pięknymi wycięciami na plecach. Była naprawdę świetna ,pomimo jej wycięć nadawała się bym mogła założyć ją do mojej pracy nie była zbyt wyzywająca ani krzykliwa ,a musiałam przyznać ,że prezentowała się naprawdę świetnie.
- I co o tym sądzisz? - zapytałam wychodząc z szatni i robiąc pozy modelki Victoria's Secret.
- Cóż sądzę ,że... że wyglądasz w tym naprawdę gorąco. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się i wachlując kopertową torebką trzymaną w ręku. Zaśmiałam się ,bo wyglądała przekomicznie. - Musisz ja mieć. - dodała już nieco poważniej. Po małych zakupach wyszłyśmy ze sklepu przechadzając się. Dziewczyna zauważając niewielką kawiarnie postanowiła zabrać mnie na kawę. Usiadłyśmy przy stoliku zamawiając sobie latte i czekoladową maffinke.
- Co to za firma rachunkowa? - zapytała dziewczyna kiedy kelnerka odeszła od nas po złożonym zamówieniu.
- To ta na ulicy High Holborn. - powiedziałam dziewczynie ,a je oczy wyszły prawie z orbit.
- Pracujesz w firmie ojca Hazzy? - zapytała zdziwiona na mój gust nieco za głośno,a ja pokiwałam jej głową wykazując aprobatę. - Chyba żartujesz! Oni nie przyjmują ludzi od razu po zakończeniu szkoły. - dodała.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Moja znajoma ukończyła szkołę ,była prymuską ,jedna z najlepszych uczennic w jej roczniku. Poszła do firmy ojca Harrego ,ale nie dostała tam pracy ,bo nie przyjmują ludzi po ukończeniu szkoły. Chcą tylko wyspecjalizowanych pracowników. To najlepsza firma rachunkowa w Londynie Gaby.
- Zdaje sobie z tego sprawę. - powiedziałam. - Więc czemu mnie przyjęli? - zapytałam zdziwiona.
- Harry zaświadczył o Tobie. - powiedziała dziewczyna radośnie. - Musi Cię naprawdę lubić.
- Gadasz głupoty. - powiedziałam kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Ani trochę. - powiedziała dziewczyna upijając łyk latte ,które przed chwilą przyniosła nam kelnerka. Po naszej małej uczcie wsiadłam do samochodu Danielle ,która odwiozła nas do domu. Zmęczona weszłam do mieszkania i zobaczyłam moją kuzynkę Sandie siedzącą z puszką pepsi w ręku i głośno się śmiejącą razem z Dylanem. Ucieszył mnie ten widok ,ponieważ dawno nie widziałam dziewczyny. Wiedziałam ,że miała przyjechać wczoraj w nocy ,ale wykonała telefon do mojego przyjaciela i oznajmiła mu ,że miała jakieś komplikacje i dotrze jutro. Dziewczyna zauważając mnie wstała i podbiegła w moją stronę rzucając mi się na szyje.
- Tak się cieszę ,że Cię widzę. - powiedziała radośnie.
- Wow co za niespodzianka.
- Wiem ,moje niespodzianki zawsze się udają. - powiedziała i się roześmiała. - Nie musisz już udawać ,że nie wiedziałaś ,że przyjadę ,Dylan mi powiedział ,że się wygadał. - powiedziała dziewczyna.
- Ohh.. Miałam udawać ,a jestem w tym kiepska. - powiedziałam i znowu przytuliłam kuzynkę.
- Masz rację. Słaba z Ciebie aktorka. - oznajmiła dziewczyna i obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Po czułym przywitaniu mojej kochanej kuzynki usiadłyśmy na kanapie i plotkowałyśmy do późnych godzin wieczornych ,niestety jutro czekała mnie praca ,więc musiałam zaprzestać pogaduszek z moją kuzynką i położyć się nieco wcześniej spać bym jutro była choć troszkę wypoczęta.



Czyta to ktoś w ogóle? Bo jakoś nie widzę zainteresowania tym blogiem ,chyba po prostu skończę pisanie na 4 rozdziale. 

poniedziałek, 17 lutego 2014

chapter three

MUZYKA KLIK!

Obudziłam się w moim nowym łóżku przykryta śnieżnobiałą pachnącą pościelą i przebrana w luźną koszulkę jak się domyślam jest ona Dylana. Pewnie mnie przeniósł gdy wrócił z imprezy i nie mogąc znaleźć żadnej mojej piżamy ubrał mnie w coś swojego. Na szczęście miałam na sobie majtki i stanik ,mam nadzieję ,że nie zobaczył zbyt dużo. Niechętnie wstałam z ciepłego i miękkiego łóżka i ruszyłam w stronę kuchni w której krzątał się Dylan. Niezauważalnie weszłam do kuchni i po cichutku usiadłam na wysokim stołku barowym. Gdy chłopak obrócił się w moją stronę podskoczył i złapał się za serce ,na co ja zaczęłam się głośno śmiać. Po mieszkaniu rozeszło się echo mojego śmiechu ,było tu jeszcze trochę pusto ,dopiero co tutaj zamieszkaliśmy ,ale i tak mi się tu podobało.
- Czy Ty chcesz żebym dostał zawału? - zapytał mnie chłopak.
- Nie oczywiście ,że nie. Co ja bym bez Ciebie zrobiła? - zapytałam go.
- Niewiele. - powiedział żartobliwie ,a ja przewróciłam oczami.
- Zbyt mało wiary we mnie. - odpowiedziałam mu.
- Słuchaj Gaby ,mam nadzieję ,że nie masz mi tego za złe ,ale zaprosiłem naszych sąsiadów na małą posiadówkę ,chciałem żebyśmy wszyscy się lepiej poznali ,wczoraj poznałem wszystkich i wydają się naprawdę świetnymi osobami. No i poznasz w końcu Danielle. Może się zaprzyjaźnicie. - powiedział chłopak z troską w głosie.
- Jasne Dylan to naprawdę świetny pomysł. Możemy zamówić pizzę i pooglądać filmy czy coś. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka. Naprawdę podobała mi się opcja poznania jakiejś dziewczyny. Nigdy nie miałam żadnej przyjaciółki ,zawsze był Dylan i jego znajomi. Zawsze obijałam się ze znajomymi Dylana ,a byli nimi przeważnie chłopcy ,żadnej dziewczyny z którą można by było pogadać o babskich sprawach. To chyba przez to jestem trochę chłopczycą ,dlatego ,że wychowywałam się z samymi facetami. Westchnęłam na samą myśl o tym.
- W sumie będziesz miała okazję poznać dwie dziewczyny ,bo Harry przyjdzie ze swoją znajomą.
- Naprawdę? - zapytałam z entuzjazmem. Chłopak pokiwał głową.
- Cóż świetnie mamy coraz więcej znajomych przyjacielu. - powiedziałam i puściłam mu oczko. - A swoją drogą to co Ty tam smażysz? - zapytałam z ogromnym uśmiechem.
- Bekon i jajka. Chcesz troszkę? - zapytał unosząc jedną brew.
- Bardzo dobrze wiesz ,że jestem ogromną fanką Twojej kuchni Dylan. - powiedziałam.
- Schlebia mi pani panno Edwards.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Po naprawdę wyśmienitym śniadaniu ,razem z moim przyjacielem ogarnęliśmy się i postanowiliśmy ruszyć na jakieś małe zakupy ,ponieważ nie uśmiechało się nam przyjmowanie gości z pustymi rękoma ,chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony naszym nowym sąsiadom. Po poznaniu Nialla ,Zayna i Louisa uważałam ,że to naprawdę pozytywni goście. Zawsze chciałam mieć takich wesołych i zgranych sąsiadów. Byłam ciekawa jaka jest reszta ,którą dzisiaj będę miała okazję poznać. Żałowałam ,że nie poznałam wczoraj każdego ,ale ta suka ,która uderzyła mnie w nos niestety nie pozwoliła mi na to.
Wsiedliśmy razem z Dylanem do jego auta i ruszyliśmy prosto do supermarketu ,który nie znajdował się tak daleko od nas ,ale jakoś nie mieliśmy ochoty dźwigać tych wszystkich rzeczy w foliowych sitakach do domu. Zaopatrzyliśmy się w kilka puszek pepsi i dużo więcej puszek piwa ,sama zaproponowałam Dylanowi ,żeby wziął więcej piwa ,bo dobrze pamiętałam jak wczoraj Niall opowiadał mi ,że jest od nich mocno uzależniony. Powiedziałam ,że muszę go wyrwać z tego złego uzależnienia ,bo na starość będzie wyglądał jak facet w ciąży gdy urośnie mu piwny brzuszek. Wrzuciłam do koszyka kilka paczek chipsów ,paluszków i moich ulubionych kruchych ciastek z czekoladą i ruszyłam razem z chłopakiem w stronę kas płatniczych. Zapłaciliśmy za wszystko i zaczęliśmy pakować nasze siatki z zakupami do samochody gdy moim oczom ukazał się Louis.
- Louis. - krzyknęłam do chłopaka ,a on odwrócił się w moją stronę i pomachał z wielkim uśmiechem na ustach. Skierował się w naszą stronę i przywitał się z Dylanem ich męskim gestem ,a mi dał buziaka w policzek. Naprawdę podobała mi się ta forma przywitań ,lubiłam być przytulana i całowana a, do tego przez tak przystojnych mężczyzn jakimi byli moi nowi sąsiedzi.
- Co tu robicie? - zapytał chłopak. W dziennym świetle mogłam zauważyć jego tęczówki w niesamowitym odcieniu niebieskiego. W dzień wyglądał jeszcze bardziej przystojnie niż wczoraj w ciemności. Jeżeli wszyscy moi sąsiedzi będą tacy seksowni to zwariuje.
- Małe zakupy na dzisiejszy wieczór. Wpadasz prawda? - odpowiedział chłopakowi Dylan.
- Jasne ,że tak ,nie mógłbym przegapić takiej okazji.
- Zbieramy się ,musimy ogarnąć jeszcze dom zanim ktokolwiek do niego wejdzie. - odpowiedział chłopak.
- Spoko ,też się zbieram ,muszę załatwić kilka spraw na dzisiejszy wieczór. Będzie zajebiście. - powiedział chłopak i pomachał do nas odchodząc.
- Ciekawe jakie sprawy ma do załatwienia. - odwróciłam się do chłopaka i zrobiłam zdziwioną minę.
- Myślę ,że zrobi nam małą niespodziankę. - powiedział mój przyjaciel ,a na jego twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Wtedy zorientowałam się ,że ta dwójka coś kombinuje. Wiedziałam ,że niczego bym się nie dowiedziała od Dylana ,bo jak coś knuje to nic nie wygada więc nawet nie próbowałam go do tego zmuszać. Wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do naszego mieszkania ,wykonałam jeszcze krótki telefon do mamy i opowiedziałam jej o ludziach ,których poznałam wczoraj ,pomijając fakt ,że dostałam od tej tępej laski w nos i zaprosiłam ją w następnym tygodniu by w wolnym czasie odwiedziła mnie i Dylana i zwiedziła nasze nowe mieszkanie.
- Gaby dzwoniła do mnie Twoja kuzynka. - krzyknął entuzjastycznie mój przyjaciel.
- Która kuzynka? - zapytałam zdezorientowana.
- Zgadnij ,która Twoja ulubiona. - powiedział chłopak będąc już w moim pokoju. Odwróciłam się i zmierzyłam go wzrokiem.
- Cóż to prawdopodobnie Sandie. - powiedziałam. Chłopak kiwnął mi głową ,a ja uśmiechnęłam się od ucha ,bo naprawdę uwielbiałam tą dziewczynę. Jednak coś mnie zdziwiło.
- Czemu dzwoniła do Ciebie ,a nie do mnie? - zapytałam.
- Chciała Ci zrobić niespodziankę ,ale ja nie wytrzymałem i musiałem Ci powiedzieć ,bo wiedziałem ,że się ucieszyć więc proszę bądź tak miła i nie powiedz jej ,że Ci to powiedziałem. Gdy ona tu dzisiaj wejdzie udawaj zdziwioną. Ma podobno dla Ciebie jakąś niespodziankę. - oznajmił mi chłopak.
- Jesteś niemożliwy! - powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Mamy tylko godzinę aż przyjdą nasi goście. - powiedział chłopak ,a na mojej twarzy wymalowało się widoczne zdziwienie.
- Co? Tak wcześnie? - zapytałam chłopaka.
- Uhm yeep.
- Czemu nie kazałeś przyjść im jakoś po siedemnastej ,przecież wiesz ,że muszę się uszykować i do tego jedzenie ,trzeba je wyłożyć. - prawie wykrzyczałam do chłopaka. Podniósł ręce w geście kapitulacji.
- Przypudruj nosek ,a ja wyłożę jedzenie na stół. Spokojnie nie złość się ,złość piękności szkodzi. - powiedział i zniknął z mojego pokoju oddalając się w stronę naszej kuchni. Potem słyszałam już tylko krzątaninę ,która odbywała się w pomieszczeniu w którym był Dylan. Nie chciałam tracić czasu więc ruszyłam z uszykowaną wcześniej 'kreacją' ,którą były szorty i czarna bluzka z logo mojego ulubionego zespołu do łazienki. Związałam włosy w koka by ich nie zmoczyć i weszłam pod ciepły strumień wody. Po krótkiej kąpieli włożyłam na siebie ciuchy ,rozpuściłam włosy ,które opadły na mojego ramiona kaskadami i sięgnęłam z górnej półki moją nie za wielką kosmetyczkę. Zrobiłam niezbyt mocny makijaż i wyszłam do kuchni by sprawdzić czy jest jeszcze coś w czym mogłabym pomóc chłopakowi. Nie spodziewałam się jednak widoku jaki zastałam w naszej kuchni. Opierając się o blat stał chłopak z burzą loków na głowie ,a do niego lepiła się dziewczyna w ciemnych włosach ,która wczoraj przywaliła mi w nos. Stałam jak wmurowana ,ona chyba sama była zdziwiona ,bo miała taką samą minę jak ja. Jednak wyraz zdziwienia zszedł z jej twarzy i zastąpił go kąśliwy ,wredny uśmieszek.
- Co ona tu do cholery robi? - krzyknęłam patrząc się to na jednego chłopaka to na drugiego.
- To Kendall ,dziewczyna Harrego. - powiedział zdezorientowany Dylan.
- Koleżanka. - poprawił go chłopak.
- Radzę jednemu i drugiemu usuńcie ją stąd zanim dokończę to co wczoraj zaczęłam. - wysyczałam przez zęby i wyszłam na balkon. Ustałam na nim ,złapałam się barierki i głośno wypuszczałam i wpuszczałam powietrze ,drzwi były lekko uchylone więc byłam w stanie usłyszeć krzyki dziewczyny. Zaraz obok mojego boku pojawił się kędzierzawy.
- Już jej nie ma. - powiedział mi spokojnym głosem wpatrując się przed siebie.
- Dziękuję. - powiedziałam i chciałam już wyjść z balkonu ,ale chłopak zmaterializował się przede mną i nie pozwolił mi na to.
- Czemu wczoraj tak szybko wybiegłaś z łazienki? - zapytał chłopak. - Zrobiłem coś nie tak?
- Poza tym ,że powiedziałeś ,że masz laskę wyłącznie do pierdolenia to nie ,było nawet miło. - powiedziałam sarkastycznie i próbowałam go ominąć ,ale ten ponowił swój wcześniejszy ruch i nie pozwolił mi na to bym wyszła.
- Przeszkadza Ci to? Jesteś zazdrosna z tego powodu? - zapytał z uśmieszkiem na twarzy. Wykrzywiłam tylko twarz i okazałam mu tym jak moja niechęć do niego się powiększa. - Może sama byś chciała żebym się z Tobą pierdolił? - dodał chłopak.
- Jesteś bezczelny. - powiedziałam i tym razem udało mi się go wyminąć. Usłyszałam za sobą tylko jego krzyk.
- Nie jestem bezczelny ,jestem Harry ,musiałaś mnie z kimś pomylić.
Ruszyłam w stronę kuchni z nadzieją ,że będzie tam mój przyjaciel i nie myliłam stał tam z Louisem i Zaynem nachylając się nad blatem z puszką piwa w ręku. Jego zawsze roześmiane oczy wlepione były w kuchenny blat ,pozostała dwójka robiła to samo ,nie widziałam o co im chodzi i po chwili sama spojrzałam na punkt w ,który wpatrywali się chłopcy. To co zauważyłam wmurowało mnie w ziemię.
- Wy tak na serio? - zapytałam i wtedy wszystkie oczy w kuchni zwróciły się w moją stronę.
- To nic złego Gaby ,chcemy się z chłopakami wyczilować. - oznajmił mi Dylan posyłając mi pokrzepiający uśmiech.
- To tylko trochę trawy ,będzie spoko. - powiedział do mnie Zayn.
- Róbcie co chcecie. - powiedziałam do chłopaków i ruszyłam w stronę drzwi frontowych ,bo zadzwonił do nich dzwonek oznajmiający obecność kolejnych gości. Miałam szczerą nadzieję ,że to Niall ,ale źle myślałam ,moim oczom ukazał się wysoki chłopak dobrze zbudowany i z promiennym uśmiechem na twarzy ,a obok niego piękna wysoka dziewczyna z pięknymi kręconymi włosami i ciemną karnacją ,była uśmiechnięta od ucha to ucha i od razu wydała mi się przyjazną osobą.
- Wchodźcie. Ty jesteś Liam ,a Ty Danielle mam rację? - zapytałam promiennie się do nich uśmiechając.
- Zgadłaś. A Ty jesteś Gabriele? - zapytał chłopak mrużąc oczy.
- Zgadłeś! - powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Siema Payno! - krzyknął mój współlokator idąc w naszą stronę podszedł do Danille dał jej buziaka w policzek ,a z Liamem powitał się tym ich specjalnym męskim uściskiem. Chłopcy zaczęli o czymś dyskutować poruszając się w stronę kuchni i po chwili w niej zniknęli. Spojrzałam na dziewczyne stojącą w wejściu i uśmiechnęłam się do niej jeszcze raz.
- Chodź ,pójdziemy do salonu i zajmiemy się babskimi sprawami. Chłopcy już coś kombinują w kuchni musimy zająć się same sobą. - powiedziałam do dziewczyny po czym ruszyliśmy w stronę salonu usadawiając się na niej wygodnie.
- Więc jesteśmy tu jedynymi dziewczynami. - powiedziałam na co dziewczyna pokiwała mi głową.
- Tak ,ale nie jest źle naprawdę ,chociaż bardzo się cieszę ,że jest tu jeszcze jedna dziewczyna ,mam nadzieję ,że się zaprzyjaźnimy. - powiedziała do mnie Danielle.
- Jasne ,na pewno gdy się tylko bliżej poznamy. - powiedziałam.
- A jak podoba Ci się reszta chłopaków? - zapytała. - Poznałaś już wszystkich?
- Tak Louis jest przesłodki ,tak samo jak i Niall ,Zayn jest również bardzo miły i naprawdę seksowny. - ostatnie słowa prawie wyszeptałam w stronę dziewczyny ,i zaczęłyśmy się z tego śmiać. - A Ciebie i Liama bardzo chcę bliżej poznać. - dodałam z szerokim uśmiechem.
- No ,a co z Harrym? - zapytała. Na sam dźwięk jego imienia aż się wzdrygnęłam.
- On.. Cóż jest skomplikowany. - powiedziałam i skrzywiłam się nieco. Dziewczyna zauważyła to i uśmiechnęła się lekko. Miałam nadzieję ,że jej tym nie uraziłam.
- To naprawdę miły chłopak musi tylko chcieć pokazać się z tej dobrej strony. Nie bierz sobie jego gadania do serca ,czasem zachowuje się jak głupek ,ale nie robi tego specjalnie. Ma problemy ze sobą. - powiedziała Dani i uśmiechnęła się do mnie smutno. - Czy coś się stało? Pomiędzy Tobą ,a nim? - zapytała z wyraźnym przejęciem w głosie.
- Nie raczej pomiędzy mną ,a jego dziewczyną... - powiedziałam niechętnie.
- Chodzi Ci o Kendall? - zapytała.
- Ta chyba tak.
- To nie jest jego dziewczyna. To dziewczyna z ,którą Harry sypia. - powiedziała krzywiąc się lekko. - Co się stało między Tobą ,a nią? - zapytała zaciekawiona Dani.
- Mhm ,cóż wczoraj na imprezie tańczyłam z Zaynem. W ręku trzymałam kubek z drinkiem ,jak na nieszczęście był to sok z czerwonych winogron i wódka. Zayn okręcał mnie i trochę zakręciło mi się od tego w głowie ,popuściłam trochę kubek i mój napój wylał się na jej sukienkę ,nie było tego dużo tylko dwie może trzy kropelki ,przeprosiłam ją za to ,ale ona pociągnęła mnie za włosy ,oddałam jej ,po czym ona przywaliła mi z pięści w nos. Zayn zaprowadził mnie do łazienki ,a potem wszedł do niej Harry i starł mi krew wypływającą z mojego nosa ,no ,a potem wspomniał mi ,że ona jest tylko dziewczyną do pieprzenia i wtedy czar prysł no ,bo jak można z kimś być tylko dla seksu? - spojrzałam na dziewczynę pytającym wzrokiem.
- Wow wiedziałam ,że Kendall jest suką ,ale nie wiedziałam ,że byłaby w stanie kogoś uderzyć. - powiedziała i pokiwała głową w niedowierzaniu. Naszą rozmowę przerwali chłopacy wychodzący z kuchni z woreczkiem tej zielonej substancji. Dani spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem.
- Liam mam nadzieję ,że nie bierzesz w tym udziału. - powiedziała do chłopaka na co ten się zaśmiał.
- Oczywiście ,że nie kochanie. Przecież mnie znasz. - odpowiedział dziewczynie po czym usiadł na kanapie za nią zamykając ją w czułym uścisku. Wyglądali naprawdę cudownie ,widać było jak na dłoni ,że się szczerze kochają. Zawsze chciałam znaleźć kogoś takiego dla siebie. To jak na nią patrzył sprawiało ,że chciało mi się płakać. Bałam się ,że ja nigdy nie znajdę prawdziwej miłości ,był to mój największy strach. Gdy oderwałam swoje oczy od pięknej pary siedzącej na przeciwko mnie spostrzegłam ,że każdy zajął swoje miejsce ,na przeciwko mnie siedział Harry wlepiający we mnie wzrok ,tylko westchnęłam i spojrzałam ,że za mną siedzi Zayn.
- Proponuję na początek żebyśmy zagrali w prawdę i wyzwanie ,tak na początek żeby się poznać. - powiedział Louis. Każdy pokiwał głową ,bo podobał im się ten pomysł ,a ja poczułam się jakbym wróciła do czasów podstawówki kiedy jeździliśmy na wycieczki i graliśmy w podobne gry.
- A gdzie Niall? - zapytałam.
- Przyjdzie później ,coś ważnego mu wypadło. - powiedział Louis.
- Ohh. - wyrwało mi się. - Muszę zrobić sobie drinka ,żebym mogła przejść przez tą grę. - powiedziałam i podniosłam się z kanapy lawirując pomiędzy gośćmi i starając się nie upaść na twarz ,a co gorsza na kogoś siedzącego na podłodze.
- Dani chcesz jakiegoś drinka? - zapytałam.
- Jasne może być sok i wódka. - odpowiedziała mi. Po pięciu minutach gdy odnalazłam napój i wódkę wróciłam z dwoma drinkami do pokoju i podałam jeden z nich dziewczynie wtulonej w umięśnionego chłopaka. Uśmiechnęła się i podziękowała mi ,po czym usiadłam w miejscu w którym siedziałam zanim wyszłam do kuchni.
- To co zaczynami? - krzyknął pogodnie Zayn trzymając w ręku fifkę. Zaciągnął się nią ,a wszyscy rzucili zadowolony okrzyk i wyznaczyli Louisa by zaczął całą grę. Szyjka butelki wskazała Zayna.
- No więc Zayn. - powiedział podstępnie Lou. - Prawda czy wyzwanie?
- Na początek poproszę prawdę.
- Ile lasek zaliczyłeś przez ostatni miesiąc? - wykrzyknął Louis. Ciemnowłosy chłopak tylko wyszczerzył się w zniewalającym uśmiechu i pokręcił głową.
- Dwie. - odpowiedział patrząc się na swoje ręce.
- Lichutko. - wykrzyknął Harry i zaczął się śmiać. Zayn zignorował to co powiedział loczek i zakręcił ponownie butelką ,która wskazała Dylana.
- Dylan więc... pytanie czy wyzwanie? - zapytał Zayn.
- Wyzwanie drodzy koledzy! - krzyknął zadowolony chłopak. Pokręciłam głową w niedowierzaniu ,Dylan najwidoczniej już zdążył się rozkręcić ,zastanawiałam się ile piw już wypił i ile wypalił tego gówna.
- Wypij pięć shotów w trzydzieści sekund. - powiedział chłopak.
Mój przyjaciel nie miał z tym żadnych większych problemów ,szczerze mówiąc to nawet się nie skrzywił. Miał do tego naprawdę mocną głowę ,ale już wiedziałam ,że po dzisiejszym wieczorze nie będzie z nim zbyt dobrze ,naprawdę pił hektolitrami ,a każdy w końcu musi odpaść. Przyszła kolej na Harrego ,który zakręcił i wypadło na mnie. Bałam się tego co ten chłopak może wymyślić. I słusznie ,bo to co wymyślił zwaliło mnie z nóg.
- Musisz mnie pocałować. - powiedział Harry ,a oczy aż mu się zaświeciły.
- Nie ma mowy! - krzyknęłam.
- Musisz wylosowałem Cię. - powiedział ,a z jego twarzy nie znikał ten cwaniacki uśmieszek za ,który miałam ochotę przywalić mu w twarz.
- Nie będę się z Tobą całować. Nie ma mowy! Nawet mnie nie namawiaj. - wykrzyknęłam.
- Gaby musisz ,wylosował Cię. - powiedział już lekko zamroczony Lou. Skrzywiłam się i pokręciłam głową. Gdybym tego nie zrobiła wszyscy pomyśleliby ,że jestem jakaś niedotykalska ,ale naprawdę nie chciałam go całować ten chłopak był kimś kogo przez całe życie starałam się unikać. Pomyślałam sobie teraz albo nigdy. Zbliżyłam się powoli do jego twarzy ,czułam już jego rozgrzany oddech na moim podbródku ,ale nie odsunęłam się ,zamiast tego zamknęłam oczy i złączyłam nasze usta w niewinnym pocałunku ,który on pogłębił dotykając palcami mojego policzka i łapiąc mnie w tali ,przez co byłam naprawdę blisko jego klatki piersiowej ,która szybko podnosiła się do góry i opadała z taką samą szybkością. Nie chciałam się chyba sama przed sobą przyznać ,ale naprawdę spodobało mi się to co teraz wyprawiałam z tym chłopakiem. Spotykałam się z kilkoma chłopakami ,ale żaden nie całował tak świetnie i nie miał takich miękkich ust jak miał kędzierzawy chłopak. Z trudem się od niego oderwałam ,nie mogłam już dalej w to brnąć ,pocałunek był dla mnie czymś bardzo intymnym ,był dla mnie jak seks ,a ja dzisiaj zostałam zmuszona do pocałowania tego właśnie chłopaka bez moich chęci. Ale po wszystkim zmieniłam zdanie ,miałam ochotę na kolejny taki namiętny pocałunek. Tłumaczyłam sobie ,że to alkohol każe mi tak myśleć ,ale nie oszukujmy się ,był mistrzem w tym co robił. Nie dziwię się ,miał dużo okazji do trenowania. Prychnęłam głośno gdy usiadłam na kanapie obok Dani i Liama. Po naszej grze chłopacy odpadli zostałam tylko ja Dani i Liam ,ja nie mogłam iść spać ,bo musiałam czekać na przyjazd mojej kuzynki. Liam z Dani pomogli mi odnieść chłopaków do ich mieszkań ,został mi tylko Harry ,nie miał ani kluczy ,a my nie wiedzieliśmy co z nim tak naprawdę zrobić. Spał więc uznałam ,że w tym stanie jest niegroźny i poprosiłam Liama by pomógł mi go przetransportować na kanapę ,po czym para wyszła do swojego domu. Obudziłam Dylana i pomogłam dostać mu się do łóżka ,było mi bardzo trudno ,ale po kilku minutach mojego najtrudniejszego spaceru w życiu od salonu do łóżka Dylana umiejscowiłam go tam i poszłam do kuchni by móc posprzątać pozostałości po dzisiejszej imprezie.

niedziela, 16 lutego 2014

chapter two

MUZYKA DO ROZDZIAŁU :


- Jesteś gotowa? - dobiegł mnie głos Dylana.
- Nie ,chodź pomożesz mi. - odkrzyknęłam mu. Chwile potem chłopak stał już w moim pokoju.
- Zapnij mi sukienkę ,błagam. - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego lekko. Chłopak podszedł do mnie bliżej i wykonał moją prośbę za co podziękowałam mu buziakiem w policzek. Dylan wyszedł z mojego pokoju ,a ja zaraz za nim ,otworzył drzwi wyjściowe i po chwili znaleźliśmy się na korytarzu. Mój przyjaciel zamknął drzwi i ruszyliśmy w poszukiwaniu drzwi z numerem osiem. Szukanie drzwi nie zajęło nam zbyt dużo czasu. Po pierwsze na końcu korytarza stała grupka palących osób ,a po drugie z drugiego końca korytarza dobiegła nas głośna imprezowa muzyka. Ruszyliśmy szybciej w stronę palaczy i przepchnęliśmy się pomiędzy nimi wprost do drzwi prowadzących do mieszkania niejakiego Louisa - organizatora imprezy. Otworzyliśmy drzwi ,a naszym oczom ukazał się spory tłum ocierających się o siebie ciał ,dymu i kolorowych światełek. Weszliśmy wgłąb tanecznym krokiem ,aby poszukać Nialla ,ponieważ tylko jego tutaj znaliśmy. Muzyka sama porywała do tańca ,chociaż nie słuchałam tego rodzaju muzyki na co dzień miała w sobie coś takiego ,że chciało się ruszać nogami i wyginać biodrami. Dylan znalazł w wielkim tłumie Nialla i biorąc mnie za rękę tak bym się nie zgubiła w tym ogromnym tłumie ludzi ,zaprowadził nas w stronę blondyna. Zauważyłam go dopiero gdy podeszliśmy bliżej stolika z alkoholami ,stał tam z jakąś dziewczyną uwieszoną na jego szyi z papierosem w buzi. Widocznie nie podobało mu się to ,że dziewczyna na nim wisi ,ale nie mógł się najwidoczniej od niej uwolnić ,albo był na tyle miły ,że nic jej nie powiedział by nie zrobiło się jej przykro.
- Cześć - krzyknęłam do chłopaka i pomachałam mu. Chłopak odmachał i jakimś cudem wyrwał się natrętnej dziewczynie na co ona zareagowała głośnym piskiem i tupnięciem nogą. Blondyn widocznie za bardzo się tym nie przejął ,bo podszedł do mnie i Dylana po czym złożył na moim policzku krótki ,przyjemny pocałunek ,a mojemu towarzyszowi podał rękę i kiwnął do niego głową.
- Cieszę się ,że jesteście ,muszę Was poznać z resztą chłopaków ,koniecznie! - powiedział tak głośno żebyśmy byli w stanie usłyszeć. Miejsce nie należało do najcichszych ,ale nie było tak tragicznie. Blondyn pomachał do nas ręką żebyśmy szli za nim ,posłusznie ruszyliśmy za chłopakiem w stronę didżejki stojącej na przeciwko drzwi wejściowych do mieszkania. Za konsolą stał ,a raczej tańczył wysoki ,dobrze zbudowany chłopak z roztrzepanymi włosami i lekkim zarostem okalającym jego chłopięcą twarz. Gdy zauważył Nialla uśmiechnął się szeroko i pomachał do niego. Cóż muszę przyznać ,że uśmiech miał naprawdę piękny. Blondyn i chłopak stojący za konsolą podeszli do siebie i obdarzyli przyjacielskim powitaniem tak jak to robią mężczyźni. Razem z moim przyjacielem podeszliśmy bliżej witających się chłopaków. Chłopak stojący za didżejką podszedł do mnie i zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku. Lubiłam takich ludzi ,robili to na co mieli ochotę i do tego bez jakiegoś niepotrzebnego skrępowania.
- Jestem Louis ,ale mów do mnie Lou. - powiedział mi do ucha.
- Gabriel. - krzyknęłam do jego ucha.
- Dylan. - mój przyjaciel wyciągnął do didżeja rękę na co on przyciągnął go bliżej siebie i obdarzył takim samym męskim przywitaniem co Nialla.
- Chcesz się czegoś napić? - zapytał mnie Niall stojący obok mnie.
- Jasne. - krzyknęłam.
- Dylan chcesz coś do picia? - zapytałam na co chłopak pokiwał mi głową. Odeszłam razem z Niallem w stronę stołu z najróżniejszymi alkoholami zostawiając Dylana dyskutującego z Louisem o jakiś 'męskich' sprawach.
- Wódka z sokiem? - zapytał mnie blondyn szeroko się do mnie uśmiechając.
- Jasne ,a dla Dylana piwo. - powiedziałam mu do ucha chcąc by mnie usłyszał ,nie miałam tak głośnego głosu jak on czy którykolwiek z chłopaków więc musiałam być pewna ,że osoba do której mówię na pewno mnie słyszy. Chłopak złapał karton pełny winogronowego soku ,nalał go do czerwonego kubeczka po czym nalał do soku dużą ilość wódki. Zatrzymałam go gdy chciał dolać jeszcze więcej na co zaśmiał się głośno. Musiałam przyznać ,że chłopak miał naprawdę bardzo głośny i zabawny śmiech. Był bardzo pogodny ,przypominał mi trochę Dylana ,zawsze uśmiechnięty i naprawdę lubił sobie żartować. Podał mi kubek z moim drinkiem ,którego przed chwilą dla mnie zrobił ,wziął swój kubek i wyciągnął w moją stronę rękę ,podałam mu moją ,a on pociągnął mnie na parkiet. Muzyka wyzwalała we mnie prawdziwą tancerkę ,bez skrępowania tańczyłam z przystojnym blondynem ,bawiliśmy się naprawdę świetnie ,ale po chwili podszedł do nas wysoki chłopak o ciemnej karnacji z idealnie ułożonymi włosami i ciemnymi oczami ,był ubrany w skórę i ciemną koszulkę i ciemne jeansy opinające jego nogi. Uśmiechnął się do mnie i szepnął coś na ucho Niallowi po czym blondyn odszedł ode mnie zostawiając mnie z ciemnowłosym chłopakiem. Chłopak przybliżył się do mnie i wymruczał mi do ucha swoje imię. Miał naprawdę seksowny głos ,aż przeszły mnie ciarki.
- Jestem Zayn.
- Gabriel. - przedstawiłam się chłopakowi ,który zaczął ze mną tańczyć. Gdy mnie okręcał ciecz z mojego kubeczka rozlewała się w przeróżne strony ,nie ominęła nawet dziewczyny tańczącej obok mnie z jakimś kędzierzawym chłopakiem ,który swoją drogą był naprawdę niesamowicie przystojny. Stałam tak wpatrzona w niego jak w obrazek kiedy z tego transu wyrwała mnie ręka dziewczyny machającej mi przed nosem jak jakaś psychopatka.
- Ogarnij się dziewczyno i uważaj co robisz. - wykrzyczała mi dziewczyna.
- Przepraszam ,nie zrobiłam tego specjalnie. - powiedziałam szczerze.
- Gówno mnie to interesuje. Wiesz ile ta kiecka jest warta? Na pewno więcej niż całą Twoja szafa. - wycedziła.
- Przecież Cię przeprosiłam ,nie wylałam tego na Ciebie specjalnie. - powiedziałam i odwróciłam się by dokończyć taniec z Zaynem jednak ręka ciągnąca mnie za włosy nie pozwoliła mi na to. Oczywiście to była ta dziewczyna ,zachowuję się naprawdę jak psychopatka ,ale niech nie myśli sobie ,że pozwolę sobie na to by mnie tak traktowała. Nie myśląc zbyt długo wylałam na nią resztkę mojego napoju i uderzyłam ją pięścią w brzuch na co dziewczyna zgięła się i zajęczała. Niedługo trwało jej odrętwienie ,ponieważ zaraz poczułam jej pięść na moim nosie. Momentalnie się za niego złapałam ,chociaż uderzenie nie było zbyt mocne to i tak nie było to najmilsze uczucie. Dziewczyna znowu się zamachnęła ,ale jej rękę powstrzymał kędzierzawy chłopak z ,którym tańczyła. Dziewczyna skrzywiła się gdy chłopak to zrobił i zaczęła się mu wyrywać ,ale on na to nie pozwolił ,kiwnął tylko do Zayna ,a ten złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę jakiś drzwi. Gdy otworzył drzwi i zapalił światło okazało się ,że to łazienka. Szybko zajrzałam w lustro by zobaczyć czy oby na pewno nie leci mi z nosa krew i w tym momencie zauważyłam ,że z mojego obolałego nosa leci dość spora stróżka krwi. Chciałam wziąć się za ścieranie czerwonej cieczy z mojej twarzy ,ale drzwi od łazienki nagle się otworzyły ,a do łazienki wszedł przystojny chłopak w lokach ,który przytrzymywał tą niedorozwiniętą dziewczynę przed tym ,żeby ponownie mnie nie uderzyła.
- Dziękuję. - powiedziałam zdezorientowana jego obecnością w łazience.
- A ja przepraszam. - powiedział.
- Nie masz za co mnie przepraszać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko po czym wzięłam do ręki ręcznik leżący obok umywalki ,ale zanim zdążyłam cokolwiek zrobić chłopak zabrał z mojej ręki materiał i pokazał na pusty blat obok umywalki i kazał mi tam usiąść. Oszołomiona całym tym zajściem posłuchałam się go i wspięłam się na blat. Chłopak podszedł do mnie powoli i rozłożył lekko mojego nogi tak by móc stanąć między nimi ,teoretycznie powinnam na to zareagować ,ale nie zrobiłam tego ,bo właśnie w tym momencie spojrzał mi prosto w oczy i wtedy zauważyłam jego mocno zielone tęczówki ,które chyba właśnie mnie sparaliżowały i nie mogłam się od nich oderwać ,chłopak widząc to uniósł jeden kącik ust do góry i wyciągnął rękę do kranu lekko mocząc biały ręcznik ,tym samym przybliżając się swoją twarzą do mojej. Nie przerywał naszego kontaktu wzrokowego nawet na sekundę ,nawet nie zauważyłam kiedy przyłożył delikatnie zimny ręcznik do mojego nosa. Syknęłam ,ponieważ ręcznik był naprawdę zimny.
- To Twoja dziewczyna? - zapytałam.
- Nie ,tylko ją pieprzę. - odpowiedział i lekko się uśmiechnął ,ale w jego uśmiechu nie było niczego miłego. A jego odpowiedź nie była taką jaką mogłabym się spodziewać. Wraz ze słowami ,które wydostały się z jego ust czar prysł. Położyłam moje dłonie na jego klatce piersiowej i odsunęłam ode mnie chłopaka po czym zeszłam z blatu na którym siedziałam i ruszyłam w stronę drzwi odwróciłam się tylko do chłopaka by ostatni raz na niego spojrzeć.
- Dziękuję za... no wiesz. - powiedziałam to i pokazałam na mój nos po czym wyszłam z łazienki zostawiając chłopaka samego. Chciałam jak najszybciej znaleźć mojego przyjaciela i ulotnić się stąd ,ale po jakiś dobrych dziesięciu minutach poszukiwań zrezygnowałam i wyszłam z mieszkania Louisa i ruszyłam do mojego mieszkania. Byłam już naprawdę zmęczona tym dniem i miałam dosyć ,może gdyby ta jędza nie znokautowała mnie nadal bym się świetnie bawiła z Zaynem albo kim innym ,ale nie byłam już w stanie ,poza tym ten chłopak z łazienki ,nawet nie wiem jak miał na imię. Ale to nie powinno mnie interesować ' ja ją tylko pieprzę' ciekawe czy ona wie jak on o niej myśli. Jedynie jako zabawce na której może wyładować swoją seksualną frustrację. Gardziłam takimi chłopakami. Gdy przekręciłam zamek w drzwiach i weszłam w głąb mieszkania ,rzuciłam się na kanapę i złapałam mój telefon po czym znalazłam w kontaktach numer mojej mamy i zadzwoniłam ,mam nadzieję ,że jeszcze nie spała była dopiero dwudziesta druga ,czyli nie tak późno. Ucieszyłam się gdy po drugiej stronie słuchawki usłyszałam głos mojej kochanej mamy.
- Cześć słonko. - powiedziała czule.
- Cześć mamo. Cieszę się ,że odebrałaś. - powiedziałam uśmiechając się sama do siebie. Mama była tym typem osoby z którą mogłam pogadać o wszystkim ,była bardziej przyjaciółką niż mamą może to dlatego ,że była bardzo młoda gdy się urodziłam miała niecałe dziewiętnaście lat. Zawsze mnie zrozumiała i odpowiednio doradziła.
- Coś się stało? - zapytał zmartwionym głosem.
- Nie mamusiu. - odpowiedziałam.
- Przepraszam ,że nie byłam na rozdaniu dyplomów ,ale Alice miała bardzo ważną wizytę u lekarza ,nie mogłam z niej zrezygnować na kolejną mogłabym czekać kolejny rok. - powiedziała smutnym głosem.
- Wiem mamo ,po prostu nie mogłaś i tyle. Są rzeczy ważne i ważniejsze. - odpowiedziałam na co ona westchnęła. Wiedziałam ,że było jej bardzo przykro ,że nie mogła być i oglądać mnie gdy odbierałam dyplom z okazji ukończenia nauki ,ale wiedziałam ,że nie mogła tam być i nie mam o to do niej żadnego żalu.
- A jak Dylan? - zapytała mnie. - Dzisiaj rano gdy Ty byłaś na rozdaniu przyjechała firma ,która zabrała Twoje rzeczy ,pomogłam im Cię spakować. Podoba Ci się nowe mieszkanie?
- Tak mamo jest naprawdę cudowne ,Dylan jest bardzo kochany ,cieszę się ,że go mam mamo. - odpowiedziałam jej.
- Też się cieszę ,że go masz. - powiedziała i mogłam się domyślić ,że ma łzy w oczach.
- Lepiej powiedz mi co z Alice ,co powiedzieli lekarze. Znaleźli coś nowego? - zapytałam zainteresowana stanem mojej malutkiej siostrzyczki.
- Cóż tak powiedzieli mi coś co dało mi naprawdę wielką nadzieje. - powiedziała.
- Nie każ mi wyciągać tego z Ciebie. - powiedziałam do niej zaczepnie.
- Jest możliwość operacji ,dzięki niej Alice miałaby ogromną szansę na to by w przyszłości móc normalnie funkcjonować i co najważniejsze chodzić o własnych siłach bez żadnych kul ,ani wózka. - powiedziała ,ale jej głos nie był zbyt wesoły. Więc musi być jakieś ,ale. - pomyślałam.
- Ile kosztuje ta operacja mamo? - zapytałam głośno wzdychając.
- Jest naprawdę droga kochanie.. - powiedziała zrezygnowanym głosem.
- Ile? - ponagliłam ją.
- Pół miliona funtów. - powiedziała.
- Alice wyzdrowieje mamo i ja się o to postaram. - powiedziałam z determinacją w głosie. - Mamo wybacz ,muszę już kończyć jestem naprawdę zmęczona dzisiejszym dniem. Dobranoc.
- Dobranoc córciu. Kocham Cię. - powiedziała i rozłączyła się zostawiając mnie samą z milionem myśli w głowie. Nie mogłam już dłużej trzymać tego w sobie. Wybuchłam nieokiełznanym płaczem.

piątek, 14 lutego 2014

chapter one

Dzięki tej muzyce wczujecie się troszkę w klimat. >>

Uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy ,ponieważ w końcu skończyłam szkołę ,miałam świetne wyniki w nauce i wakacje przed sobą. Byłam w tym momencie bardzo zmotywowana do działania ,chciałam znaleźć jakąś pracę ,wprowadzić się w końcu do jakiegoś mieszkania wraz z Dylanem i zacząć swoje własne odpowiedzialne życie do jakiego dążyłam od dzieciństwa.
- Jestem z Ciebie tak bardzo dumny. - powiedział Dylan przytulając mnie i całując w czoło. 
- A ja jestem szczęśliwa Dylan ,w końcu szczęśliwa. - odpowiedziałam chłopakowi z wielkim uśmiechem na twarzy. 
- Chcę Cię gdzieś zabrać! - powiedział chłopak po czym złapał mnie za rękę i bardzo szybkim krokiem ruszyliśmy do jego samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera i czekałam aż chłopak wejdzie do auta i odjedziemy. Byłam bardzo podniecona ,bo uwielbiałam niespodzianki.
- Jest jedna rzecz ,która musisz zrobić. - oznajmił i wyjął z kieszeni czerwona bandamkę.
- Co Ty chcesz mi zrobić? - zapytałam rozbawiona.
- Związać Cię i porwać. - odpowiedział sarkastycznie przewracając oczami. - Przybliż się chcę zawiązać Ci to na oczach ,żebyś niczego nie widziała.
Zgodnie z jego prośbami przybliżyłam się do niego lekko i zaraz poczułam jego ręce z tyłu mojej głowy ,zaczęłam się śmiać ,ale nie mogłam zauważyć jego reakcji z materiałem na oczach.
- Wiesz to nawet romantyczne Dylan. - powiedziałam żartobliwie.
- Nie gadaj tak ,bo jeszcze w to uwierzę. Bardzo dobrze wiesz ,że nie ma we mnie nawet krzty romantyka. - powiedział do mnie i odpalił samochód. Cała drogę chłopak opowiadał mi jakieś ciekawe i śmieszne anegdotki ,był naprawdę zabawny ,uwielbiałam w nim to poczucie humoru ,zawsze gdy miałam zły dzień on go naprawiał ,naprawiał moje poczucie humoru ,sprawiał ,że wszystko robiło się kolorowe. Może to śmiesznie zabrzmi ,ale był takim promyczkiem ,przy nim nie można było być smutnym. Po jakiś piętnastu minutach drogi w końcu poczułam ,że samochód zwalnia i staję. Byłam coraz bardziej podekscytowana.
- Jesteśmy na miejscu ,ale nie zdejmuj tego z głowy ,zaraz Ci pomogę wysiąść. - powiedział to i zanim zdążyłam mu cokolwiek odpowiedzieć usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Poczułam powiew ciepłego powietrza i ciepłą rękę ,która złapała moją. Przy pomocy Dylana wydostałam się z samochodu i zgodnie z jego wskazówkami ruszyłam przed siebie. Pomagał mi nie wpaść na nic i nie zrobić sobie krzywdy. Ustałam na chwilę gdy chłopak otworzył przede mną drzwi. Weszłam do pomieszczenia ,które stało przede mną otworem i poczułam ,że jest tu zimniej niż na dworze. Chłopak złapał mnie jedną ręką w pasie i jedną za rękę po czym wprowadził po schodach. Usłyszałam ,że chłopak głośno wzdycha i domyśliłam się ,że to już koniec naszej trasy. Usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy w zamku ,a po chwili ręce na mojej głowie ,Dylan zdjął bandamkę z mojej głowy i mrugając kilka razy starałam się wyostrzyć mój wzrok. Gdy to się stało spojrzałam przed siebie i ujrzałam wielki salon z cegłami pomalowany na biały kolor ,jasną podłogę i dość duży kominek stojący praktycznie na środku jasnego pomieszczenia. Jedna ze ścian była całkowicie ze szkła ,zasłaniały ją białe długie firany ,a przez wielkie okna wpadały promienie słoneczne. Całość wyglądała naprawdę uroczo i przytulnie. przez pierwsze momenty nie wiedziałam co zrobić ,ale gdy się ocknęłam rzuciłam się z otwartymi ramionami na mojego przyjaciela ,który stał tuż za mną z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Dylan czy to nasze mieszkanie? - zapytałam go prawie płacząc ze szczęścia jakie w tym momencie czułam.
- Tak maleńka to nasze mieszkanie. - odpowiedział chłopak pogodnie. Wiedziałam ,że sam jest zadowolony ,widocznie stresował się tym czy mieszkanie mi się spodoba ,bo w ostatnich dniach chodził trochę zamroczony jakby nieobecny i dość dziwnie się zachowywał. Poza tym znikał czasami bez wytłumaczenia na całe dnie ,myślałam wtedy ,że kogoś poznał ,ale jak widać bardzo się myliłam ,w tym czasie on urządzał nasze mieszkanie. Nie mogłam wyjść z podziwu dla niego ,był taki troskliwy i dobroduszny ,jestem wdzięczna mu za to ,że ze mną jest ,że jest moim najlepszym przyjacielem i ,że to właśnie ja mam okazję być tak blisko niego i każdego dnia poznawać go jeszcze bardziej.
- Gdzie znalazłeś takie cudowne mieszkanie? - zapytałam nagle patrząc na niego z zaszklonymi oczami. Chłopak przetarł moje oczy i pocałował w czoło ,po czym pokazał byśmy usiedli na czarnej skórzanej kanapie.
- Więc? - zapytałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Znam kilku takich chłopaków ,poznałem ich na ostatniej imprezie ,tej na którą nie miałaś ochoty iść no i ona wspomnieli ,że zajmują się nieruchomościami ,nie znają się na tym ,bo sprzedali mi to mieszkanie za krocie ,sami mieszkają w tym budynku ,każdy ma swoje własne ,oddzielne mieszkanie ,poza nimi mieszkamy tu tylko my.
- Wow to cudownie. - powiedziałam. - Mam nadzieję ,że ich niedługo poznam.
- Cóż ,to straszni imprezowicze ,imprezy odbywają się tu praktycznie codziennie. - powiedział chłopak krzywiąc się.
- Ohh ,ale na pewno są mili i poprawią swoje zachowanie ,przecież mieszkają tu nowi lokatorzy. - powiedziałam.
- Wątpię... Ale możemy mieć nadzieję. - powiedział chłopak blado się uśmiechając. Po naszej krótkiej rozmowie mój przyjaciel pokazał mi resztę mieszkania ,łazienka była wspólna ,ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Moja sypialnia była średnich rozmiarów ,nie za duża i nie za mała ,była w sam raz jak na mnie. Znajdowała się w niej wielka biała szafa z lustrem ,sporej wielkości łóżko i kilka innych elementów potrzebnych do codziennego życia. Zauważyłam ,że Dylan zajął się wszystkim ,bo gdy wyszłam ze swojej sypialni zauważyłam chłopaka wnoszącego pudła z naszymi rzeczami.
- Kiedy Ty zdążyłeś to wszystko wymyślić cwaniaku? - zapytałam patrząc się na niego z niedowierzaniem.
- Od zawsze mówiłem Ci ,że jestem supermenem ,a Ty nigdy nie chciałaś uwierzyć. - puścił do mnie oczko i wyszedł z mieszkania ja się domyślam po resztę naszych pudeł. Postanowiłam mu pomóc ,wyszłam z mieszkania i będąc już na schodach zobaczyłam chłopaka wdrapującego się po schodach. Miał czarne Ray-Bany na oczach i blond włosy. Gdy mnie zauważył błysnął mi swoimi śnieżnobiałymi zębami i ustał przede mną.
- Domyślam się ,że jesteś naszą nową sąsiadką. - powiedział do mnie przyjaźnie.
- Tak chyba na to wygląda. Jestem Gabriele. - powiedziałam obdarzając go takim samym szczerym uśmiechem.
- Niall. Miło mi Cię poznać ślicznotko. - powiedział to i puścił mi oczko.
- Mnie również jest miło. Wybacz Niall ,ale muszę pomóc mojemu przyjacielowi z pudłami. - powiedziałam i ruszyłam w dół schodów omijając blondyna ,ale zaraz poczułam jego rękę na swoim ramieniu.
- Mogę Wam pomóc ,widzę ,że macie tego sporo. - powiedział i ruszył za mną na dół i po chwili wnosiliśmy wypchane pudła do naszego nowego mieszkania. Po jakiś dwudziestu minutach skończyliśmy naszą wyczerpującą pracę i wszyscy rzuciliśmy się na kanapę w naszym nowym salonie.
- Napijecie się czegoś chłopacy? - zapytałam podnosząc się z kanapy i ruszając w stronę kuchni.
- Dla mnie piwo. - krzyknął blondyn.
- Mnie wystarczy puszka pepsi. - powiedział Dylan.
Wyciągnęłam obie rzeczy z lodówki i pochwaliłam w myślach Dylana za to ,że pomyślał nawet o jedzeniu i piciu.  Nie wiem jak mu się za to odwdzięczę ,nie wiem czy starczyło by mi życia żeby móc mu się za to wszystko odwdzięczyć. Zrobił dla mnie i mojej rodziny tak dużo ,że był dla mnie sam jak rodzina. Zresztą nawet moja mama go tak traktowała ,a chłopakowi to nie przeszkadzało ,a nawet można by powiedzieć ,że to lubił ,sam nie miał matki ,stracił ją w wypadku samochodowym gdy był małym chłopcem.
- Proszę. - powiedziałam i podałam chłopakom zimne napoje do ręki.
- Dzięki śliczna. - powiedział blondyn ,a Dylan tylko kiwnął mi głową z uśmiechem na jego chłopięcej twarzy.
- Więc Niall ,opowiedz nam coś o swoich sąsiadach ,wiem tylko ,że wszyscy jesteście przyjaciółmi i lubicie imprezy. - powiedziałam to i spojrzałam na chłopaka pytającym spojrzeniem. Chłopak zaśmiał się głośno i zaczął opowiadać nam o swoich przyjaciołach. Z jego opowieści dowiedziałam się ,że mieszka tu jeszcze jedna dziewczyna ,niejaka Danielle wraz z jej chłopakiem Liamem ,który nie jest aż tak wielkim fanem imprez jak pozostali ,poza nimi jest jeszcze Zayn ,zajmuje się malowaniem grafitti ,Louis były piłkarz i niejaki Harry o którym za dużo się właściwie nie dowiedziałam ,bo chłopak za dużo o nim nie mówił. Powiedział mi tylko ,że muszę go poznać sama ,żeby dowiedzieć się jaki jest naprawdę.
- Chyba będę się zbierał ,cieszę się ,że poznałem Was jaki pierwszy. - powiedział Niall i wstał z kanapy ,oboje z Dylanem zrobiliśmy dokładnie to samo i ruszyliśmy za blondynem do drzwi. Był już w połowie otwierania gdy nagle odwrócił się do nas ,bo przypomniało mu się coś bardzo ważnego.
- Robimy dzisiaj imprezę u Louisa ,wpadnijcie ,będzie sporo osób ,zapoznacie się z naszymi ziomkami ,będzie na serio dużo zabawy. - rzucił w naszą stronę chłopak ,zauważyłam ,że na samo wspomnienie o imprezie chłopakowi aż świecą się oczy. Był naprawdę pokręcony ,mam nadzieję ,że pozytywnie.
- Dylan co o tym myślisz? - zapytałam chłopaka stojącego za  moimi plecami.
- Jasne pojawimy się ,tylko powiedz ,które to drzwi i o której. - odpowiedział mój przyjaciel.
- Jak przyjdziecie o dwudziestej będzie w sam raz ,impreza akurat nabierze rozmachu ,drzwi numer osiem. - oznajmił nam blondyn po czym otworzył drzwi i wyszedł machając do nas. Odwróciłam się do Dylana i spojrzałam na niego ,widziałam ,że był zadowolony.
- I jak Ci się spodobał jeden z naszych sąsiadów? - zapytał.
- Jest... w porządku. - odpowiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju w celu znalezienia jakiejś kreacji na dzisiejszy wieczór ,w końcu do imprezy zostały niecałe dwie godziny.




Cześć dziewczyny. Jak się Wam podoba pierwszy rozdział? Macie może jakieś zastrzeżenia ,albo rady? Może rozdziały powinny być nieco dłuższe. Piszcie co sądzicie w komentarzach przyjmę każdą uzasadnioną krytykę z Waszej strony. Mam nadzieję ,że będziecie oceniały moją pracę poprzez komentarze ,na pewno będzie to dla mnie ogromną motywacją.