wtorek, 18 lutego 2014

chapter four

yłam w trakcie zmywania naczyń gdy usłyszałam jakieś szmery w salonie. Błagałam w myślach żeby to nie był Harry ,niech śpi tu do rana ,a potem po prostu stąd wyjdzie. Nie miałam ochoty na jego uszczypliwe odzywki czy nic z tych rzeczy. Poza tym po naszym pocałunku nie miałam ochoty go widzieć przynajmniej przez następny tydzień ,a nawet i miesiąc. Wyszłam z kuchni w głowie modląc się bym się myliła i żeby Harry leżał tak jak wcześniej. Jednak na nic były moje nędzne błagania i modlitwy. Harry stał do mnie tyłem bez koszulki ,widziałam jego umięśnione plecy ,gdyby nie był takim cholernym dupkiem mógłby mi się naprawdę spodobać. Trudno było oderwać od niego oczy ,chłopak chyba poczuł ,że ktoś wlepia w niego swój wzrok.
- Czy mam rozumieć ,że podobają Ci się widoki? - zapytał odwracając się do mnie przodem i patrząc się prosto w moje oczy z tym cholernym cwaniackim uśmieszkiem.
- Chciałbyś dupku. - powiedziałam i złapałam paczkę papierosów leżącą na kominku po czym ruszyłam na balkon. Wygodnie usiadłam na nie tak zimnej posadzce i odpaliłam jednego mocno się zaciągając po czym wypuściłam kłęby dymy ze swojej buzi. Nie dane mi chyba było nacieszyć się spokojem ,bo zaraz obok mnie pojawił się chłopak do tego bez koszulki. To zdecydowanie za bardzo mnie rozpraszało więc odwróciłam głowę w drugą stronę tak by go nie widzieć. Chłopak wyjął papierosa spomiędzy moich palców i wsadził go do swojej buzi po czym się zaciągnął i wypuścił dym robiąc małe kółeczka. Naprawdę trudno było oderwać od niego wzrok był naprawdę przystojnym chłopakiem.
- Czemu tak bardzo mnie nie lubisz? - zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Zastanówmy się... - powiedziałam z przekąsem. - Jeśli chcesz przekonać do siebie dziewczynę to nie mów jej ,że masz inną tylko do pieprzenia.
- Oh to o to Ci chodzi. - powiedział i pokiwał głową.
- Tak właśnie o to Harry. I o Twoje zachowanie typowego dupka.
- Nie poznałaś mnie więc jak możesz wiedzieć jaki naprawdę jestem. - zapytał mnie ,a w jego głosie wyczułam nutkę powagi? Nieee muszę się mylić ,na pewno się przesłyszałam.
- Cóż to nie moja wina ,że źle zaczęliśmy znajomość. - powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
- Masz rację. Przepraszam. - powiedział chłopak patrząc się prosto w moje oczy. - Jesteś w stanie mi dać drugą szansę na poznanie mnie? - dodał.
- Jeśli się postarasz to mogę Ci ją podarować. - powiedziałam i szturchnęłam go lekko moim ramieniem uśmiechając się lekko. Chłopak uśmiechnął się szeroko ,wydawało mi się ,że naprawdę się cieszy z naszego porozumienia. Może nie był aż takim wielkim dupkiem jak myślałam. Wypaliłam papierosa gdy Harry to zauważył podniósł się i podał mi rękę żebym mogła wstać. Złapałam jego dłoń i po chwili zrównałam się z nim.
- Wiesz macie bardzo niewygodną kanapę. - powiedział to podczas wychodzenia z balkony do mieszkania ,pocierał przy tym swój kark.
- Lepsza chyba kanapa niż podłoga. - powiedziałam uśmiechając się do chłopaka pierwszy raz szczerze.
- Może mogłabyś mnie przenocować w swoim pokoju? - zapytał uśmiechając się od ucha do ucha i wtedy zauważyłam jego niesamowite dołeczki w policzkach. Wyglądał naprawdę słodko.
- Nie przesadzaj Harry. - powiedziałam idąc w stronę drzwi od mojej sypialni. - Kanapa jest cała Twoja Curly. - dodałam i zniknęłam za drzwiami mojej sypialni.
Rano nie zastałam chłopaka na kanapie ani w kuchni. Musiał pewnie wyjść do domu dużo wcześniej. Był poniedziałek ,godzina ósma rano ,musiałam wstać tak wcześnie ,ponieważ dzisiaj czekała mnie rozmowa kwalifikacyjna w wielkiej agencji rachunkowej. Ubrałam swoją jedyną elegancką czarną spódnicę sięgającą lekko przed kolano i białą zwykłą koszule na co narzuciłam żakiet i wyszłam z mieszkania. Nie chciałam budzić Dylana ,ponieważ wiedziałam ,że on dzisiaj nie pracuje ,a po wczorajszej imprezie na pewno nie czułby się najlepiej i należało mu się choć trochę snu. Zamykając drzwi usłyszałam ,że nie tylko ja jestem na korytarzu ,dźwięk przekręcanych kluczy w zamku. Obejrzałam się w lewą stronę i zobaczyłam Harrego ubranego w ciemną marynarkę i koszulę rozpiętą lekko pod szyją ,szedł już w moją stronę z przyjaznym uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam go swoim ciepłym uśmiechem gdy chłopak stał już obok mnie. Pachniał naprawdę kusząco.
- Idziesz do pracy? - zapytałam zdziwiona.
- Tak  zwykli śmiertelnicy niestety muszą do niej chodzić. - odpowiedział żartobliwie.
- Mam dzisiaj rozmowę kwalifikacyjną. - oznajmiłam mu gdy szliśmy obok siebie w stronę schodów prowadzących na zewnątrz budynku. W odpowiedzi pokiwał mi porozumiewawczo głową.
- Masz czym jechać czy będziesz tłukła się w autobusie? - zapytał chłopak.
- Cóż Dylan śpi po wczorajszej imprezie ,a ja zamierzałam jechać autobusem. - powiedziałam chłopakowi.
- Podwiozę Cię. - powiedział.
- Nie Harry nie chcę robić Ci problemu.
- Ale nie robisz ,sam zaproponowałem. - powiedział i uśmiechnął się do mnie gdy staliśmy już przed jego autem. Gdy mu się przyjrzałam naprawdę mi do niego pasował. Czarny ,błyszczący i sportowy. Musi o niego naprawdę dbać. - pomyślałam. Harry otworzył mi drzwi i po chwili siedziałam już na skórzanym fotelu w środku samochodu. Chłopak po chwili zmaterializował się obok mnie. Siedzenia były trochę inne niż w normalnym samochodzie ,ponieważ była to sama kanapa bez żadnego oddzielenia pojedynczych foteli.
-Piękny samochód - powiedziałam.
- Masz rację jest cudowny. - powiedział chłopak i odpalił silnik ,który zawarczał jak tygrys. Aha już się popisuje. - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ah Ci mężczyźni i ich zabawki. - rzuciłam żartobliwie i w samochodzie rozległ się dźwięk naszych śmiechów. Chłopak wyjechał na główną drogę prowadzącą do samego centrum miasta.
- Gdzie mam panią podwieźć? - zapytał.
- High Holborn 23 ,biuro rachunkowe. - oznajmiłam na co chłopak się szeroko uśmiechnął. - No co? - zapytałam.
- Nic ,przy odrobinie szczęścia będziemy pracować w tej samej firmie. - powiedział i uśmiechnął się do mnie patrząc mi w oczy.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam lekko przestraszona. Mieszkaliśmy w tym samym budynku i jeszcze mieliśmy pracować w tym samym miejscu. Oczywiście jeżeli dostanę tam pracę.
- Jestem bardzo poważny. - powiedział to i spojrzał na mnie udając bardzo poważną minę po czym wybuchnął gromkim śmiechem. - Nie widzisz? - dodał.
- Tak właśnie widzę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać razem z nim. Po chwili staliśmy już pod wielkim gmachem firmy w której starałam się o pracę. Otworzyłam sobie drzwi i wyszłam ,nie chciałam czekać aż sam Harry to zrobi. Przełożyłam pasek mojej torby przez ramię i poczekałam aż loczek do mnie dołączy byśmy mogli razem wejść do budynku. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie znajduje się biuro w którym miałam rozmowę kwalifikacyjną ,więc miałam zamiar poprosić go o zaprowadzenie mnie.
- Harry tak naprawdę nie wiem gdzie mam tą rozmowę.Wiem ,że jest to gabinet szefa ,ale nie mam zielonego pojęcia gdzie jest. Zaprowadziłbyś mnie tam? - zapytałam wlepiając oczy w chłopaka idącego obok mnie w stronę recepcji.
- Jasne słoneczko ,możesz na mnie liczyć.
Chłopak przywitał się z niewysoką blondynką stojącą za ladą recepcji ,ta odpowiedziała mu szerokim uśmiechem i rumieńcem na policzku. Widziałam jak ją onieśmielał. W sumie nie dziwię się jej Harry był niesamowicie przystojnym mężczyzną. Mnie samej zdarzało czuć się zawstydzoną w jego otoczeniu ,ale nie zawsze. Byłam osobą pewną siebie ,starałam się nie ulegać czyjejś aurze nawet jeśli była tak bardzo onieśmielająca ,miałam na to swoje patenty i byłam z tego bardzo zadowolona ,bo działały w większości przypadków. Szłam za nim wprost do windy ,posłusznie weszłam i stanęłam zaraz obok niego. Na moje nieszczęście lub nie byliśmy w niej sami. Chłopak nacisnął guzik z numerem 35 i winda po chwili ruszyła. Dobijała mnie niezręczna cisza pomiędzy nami ,zawsze gadatliwy Harry teraz stał wpatrzony przed siebie.
- Na jakim dziale pracujesz? - zapytałam chcąc przerwać ciszę panującą pomiędzy naszą dwójką.
- Jestem zastępcą. - odpowiedział rzeczowo. Krótko ,ale na temat. - pomyślałam i głośno westchnęłam. No już Gabriele jeszcze 15 pięter wytrzymasz to ,musisz być silna ,nie możesz dać się złamać. To tylko niezręczna cisza ,gorzej jakby się w tej windzie na Ciebie rzucił i zerwał z Ciebie wszystkie te okropne biurowe ciuchy. Oh idiotko ,za dużo książek erotycznych. Christnianie Greyu mącisz mi w głowie ,przecież Harry Tobą nie jest. Za dużo 50 twarzy Greya ,zdecydowanie za dużo. Ostawiasz takie książki. - toczyłam wewnętrzny monolog ze sobą ,a drzwi windy w końcu się rozsunęły i w windzie zrobiło się jaśniej. Korytarze na tym piętrze były jasne ,ale nie takie jak szpitalne korytarze ,te korytarze rozświetlało słońce ,którego nie było zanim weszliśmy do windy. Ah ta pogoda w Angli. Ciągle się zmienia. Harry kulturalnie przepuścił mnie w drzwiach i wyszłam na korytarz.
- Chodź idziemy się zapowiedzieć. - powiedział i ruszył w stronę dużej lady za którą stała wysoka szatynka z pięknymi wielkimi piersiami i lokami opadającymi na nie ,oczy miała w takim ciemnym odcieniu ,że było trudno oderwać od nich wzrok.
- Witaj piękna. - przywitał kobietę Harry. - Powiedz mu ,że przyprowadziłem tu swoją przyjaciółkę ,starającą się o pracę. I zapytaj czy kolacja jutro wieczorem jest aktualna.
- Już się robi Haryś. - odpowiedziała słodko jak tylko mogła i ruszyła w stronę wielkich drzwi na ,których pisało wielkimi grawerowanymi literami William Styles. Dziewczyna zniknęła za drzwiami ,a ja odwróciłam się zadowolona do Harrego.
- Znasz dobrze szefa? - zapytałam zdziwiona słowami wypowiedzianymi do kobiety stojącej za biurkiem jeszcze chwilę temu.
- Tak dość dobrze. - odpowiedział i uśmiechnął się lekko.
- Pan Styles zaprasza. - powiedziała kobieta z burzą loków. Zastanawiałam się tylko czy to jej naturalne włosy i.. piersi rzecz jasna. Były naprawdę ogromne. Wymazując te nieodpowiednie myśli z mojej głowy ruszyłam w stronę wielkich drzwi ,a zaraz za mną mój towarzysz. Harry otworzył dla mnie drzwi i przepuścił mnie w nich. Weszłam wgłąb pomieszczenia i zauważyłam mężczyznę lekko po pięćdziesiątce z włosami w kolorze ciemnego brązu i nieziemsko zielonymi oczami. Czy ja już gdzieś nie widziałam takich oczu. - pomyślałam.
- Witaj ojcze. - powiedział chłopak idący za mną ,a mnie zamurowało. No to teraz byłam w ciemnej dupie.
- Harry ,czy to Twoja przyjaciółka? - zapytał szeroko się uśmiechając ,a na jego policzkach pojawiły się nieco mniejsze dołeczki niż ma Harry ,ale jednak były to dołeczki. Cudownie ,on wygląda praktycznie jak jego klon. Czemu Harry nie powiedział jak ma na nazwisko. Boże czemu ja tu jestem z chłopakiem i jego ojcem. To było mega krępujące ,mężczyzna pokazał mi miejsce na fotelu przed sobą ,a ja usiadłam ,bo czułam ,że gdybym postała jeszcze chwilę to zemdlałabym z nadmiaru wrażeń na dzisiejszy poranek.
- Tak ojcze to moja przyjaciółka. - powiedział i uśmiechnął się do ojca. - Gabriele. - dodał.
- Gabriele. Piękne imię. - powiedział starszy mężczyzna kręcąc głową w dziwny sposób. Naprawdę nie wiedziałam co miał oznaczać jego gest.
- Mam nadzieję ,że dostanie tu pracę ,ojcze. - powiedział loczek do swojego ojca lustrując go wzrokiem ,minę miał dość poważną ,po jego promiennym uśmiechu nie było już śladu.
- Jeśli tylko się postara. - powiedział ojciec. - Harry daj nam czas ,muszę pogadać z tą młodą damą. - powiedział ,a Harry ulotnił się z gabinetu szepcząc mi jedynie na ucho ,że będzie czekać na mnie przed biurem by dowiedzieć się jak mi poszło.
- Więc Gabriel. Skończyłaś szkołę z doskonałą średnią ,zasługi też ogromne do tego sportowiec wielokrotnie wyróżniany. Choć wątpię żeby to było potrzebne w tej pracy to dobrze to wygląda w Twoich papierach. - mówił mężczyzna nieustannie patrząc w moją dokumentację ,którą podałam mu gdy loczek wyszedł z biura. Mężczyzna złapał się za brodę i pokiwał mówiąc coś pod nosem sam do siebie. Przerwał swoje przemyślenia i w końcu spojrzał na mnie szeroko się uśmiechając i tym samym przypominając mi ,że jest ojcem Harrego ,bo ich podobieństwo gdy się uśmiechali było bardzo widoczne.
- Lubisz robotę w papierkach? - zapytał mężczyzna.
- Cóż nie bardzo ,ale chyba jak to każdy. - odpowiedziałam szczerzę. - Ale bardzo zależy mi na dostaniu tej pracy ,jestem bardzo sumienną osobą i zapewniam pana ,że jeśli mnie pan przyjmie będzie pan bardzo zadowolony z mojej pracy.
- Świetna odpowiedź. - powiedział uśmiechając się pod nosem. - Bardzo szczera. - dodał.
- Szczerość to u mnie podstawa. - powiedziałam nie wiem nawet czemu.
- Masz rację. To bardzo ważne. - powiedział i pokiwał głową ciągle myśląc. - Jestem w stanie dać Ci tą pracę. Zaczniesz od segregowania różnych papierków ,czyli tak jak każdy. - powiedział mężczyzna patrząc się na mnie. - Odpowiada Ci to. - zapytał.
- Oczywiście panie Styles. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Zaczynasz od jutra. - powiedział. - Dzisiaj masz jeszcze czas na odpoczynek ,bo jutro czeka Cię bardzo nudny dzień. - powiedział i roześmiał się.
- Dziękuję panu ,nawet pan nie wie jaka jestem zadowolona. - powiedziałam i wstałam z krzesła. Pożegnałam się z mężczyzną uściskiem dłoni i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych jednak zanim zdążyłam wyjść z biura mężczyzna zapytał :
- Jesteś blisko z moim synem?
- Jesteśmy przyjaciółmi i sąsiadami panie Styles. - powiedziałam lekko zbita z tropu. Czemu to swojego syna o to nie zapyta i czemu w ogóle się o to pyta. Mężczyzna pokiwał głową ,a ja opuściłam biuro zauważając chłopaka dyskutującego zawzięcie z cycatą sekretarką. Chłopak zauważając mnie ,przeprosił kobietę i podszedł do mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I co? Masz tą robotę? - zapytał.
- Tak ,będę segregować papierki. - powiedziałam z entuzjazmem. - Harry ,czemu nie powiedziałeś mi ,że on jest Twoim ojcem?
- Cóż nie chciałem się ty zbytnio chwalić ,tylko chłopcy wiedzą ,że on jest moim ojcem i ,że to jego firma. - powiedział.
- Mhm okej rozumiem. Muszę iść ,mam ostatni dzień wolny i muszę załatwić kilka spraw zanim rzucę się w wir papierkowej roboty. - powiedziałam do chłopaka.
- Potrzebujesz podwózki? - zapytał uprzejmie.
- Nie poradzę sobie jakoś. - powiedziałam i chcąc wyminąć chłopaka zrobiłam krok w bok ,ale on nagle zmaterializował się przede mną nie pozwalając mi przejść.
- Mogę wziąć dzień wolny i Ci pomóc. - powiedział lekko się uśmiechając i patrząc mi w oczy. Jego twarz była zdecydowanie zbyt blisko mojej. Odsunęłam się od niego i pokiwałam głową.
- Pracuj ,ja sobie poradzę. - powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. - Ale dziękuję za chęć pomocy. - dodałam.
- Jak chcesz. - powiedział chłopak z lekkim grymasem na twarzy. - Idę do biura ,pracować. - dodał i przybliżył się do mnie składając całusa na moim policzku. Ten gest mnie bardzo zadziwił ,bo aż odskoczyłam od chłopaka jakby właśnie poraził mnie prądem. Chłopak zignorował moją reakcję omijając mnie i odchodząc w stronę swojego biura jak się mogę domyślać. Rzucił na odchodzę 'do zobaczenia' swoim super radosnym głosem i zostawił mnie stojącą na środku korytarza do tego nieziemsko zszokowaną. Ocknęłam się i ruszyłam do windy ,chcąc jak najszybciej się stąd usunąć. Wyszłam z wielkiego budynku i ruszyłam w stronę postoju taksówek. Wsiadłam do jednej i powiedziałam kierowcy gdzie chcę wysiąść. Mężczyzna włączył kasownik i ruszył w wyznaczone przeze mnie miejsce. Po dziesięciu minutach znalazłam się przed wielkim centrum handlowym do którego weszłam. Poszłam do jakiegoś pierwszego lepszego sklepu z eleganckimi ciuchami dla kobiet i podeszłam do pierwszego wieszaka jaki zauważyłam. Byłam zdziwiona gdy w sklepie spotkałam moją sąsiadkę Danielle.
- Danielle! - krzyknęłam na co dziewczyna odwróciła się szukając źródła dźwięku i gdy mnie spostrzegła na jej twarzy pojawił się przyjazny uśmiech ,po czym ruszyła w moją stronę ze stertą ubrań przewieszonych przez swoją rękę
- Małe zakupy? - powiedziała podchodząc do mnie i obdarzając mnie całusem w policzek.
- Tak ,dostałam pracę w biurze rachunkowym. Chcę jakoś wyglądać ,a nie mam żadnych super eleganckich ubrań. - powiedziałam krzywiąc się lekko.
- Chcesz żebym Ci pomogła? - zapytała dziewczyna z ogromnym uśmiechem. - Zakupy to moje drugie imię. - powiedziała i zaśmiała się głośno.
- Mogłabyś? - zadałam pytanie uradowana.
- Jasne ,że tak ,chodź za mną. - powiedziała łapiąc mnie za rękę i lawirując pomiędzy wieszakami. Naprawdę się na tym znała ,bo już po 15 minutach byłam w przebieralni i ubierałam czarną elegancką sukienkę przed kolano i z pięknymi wycięciami na plecach. Była naprawdę świetna ,pomimo jej wycięć nadawała się bym mogła założyć ją do mojej pracy nie była zbyt wyzywająca ani krzykliwa ,a musiałam przyznać ,że prezentowała się naprawdę świetnie.
- I co o tym sądzisz? - zapytałam wychodząc z szatni i robiąc pozy modelki Victoria's Secret.
- Cóż sądzę ,że... że wyglądasz w tym naprawdę gorąco. - powiedziała dziewczyna uśmiechając się i wachlując kopertową torebką trzymaną w ręku. Zaśmiałam się ,bo wyglądała przekomicznie. - Musisz ja mieć. - dodała już nieco poważniej. Po małych zakupach wyszłyśmy ze sklepu przechadzając się. Dziewczyna zauważając niewielką kawiarnie postanowiła zabrać mnie na kawę. Usiadłyśmy przy stoliku zamawiając sobie latte i czekoladową maffinke.
- Co to za firma rachunkowa? - zapytała dziewczyna kiedy kelnerka odeszła od nas po złożonym zamówieniu.
- To ta na ulicy High Holborn. - powiedziałam dziewczynie ,a je oczy wyszły prawie z orbit.
- Pracujesz w firmie ojca Hazzy? - zapytała zdziwiona na mój gust nieco za głośno,a ja pokiwałam jej głową wykazując aprobatę. - Chyba żartujesz! Oni nie przyjmują ludzi od razu po zakończeniu szkoły. - dodała.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Moja znajoma ukończyła szkołę ,była prymuską ,jedna z najlepszych uczennic w jej roczniku. Poszła do firmy ojca Harrego ,ale nie dostała tam pracy ,bo nie przyjmują ludzi po ukończeniu szkoły. Chcą tylko wyspecjalizowanych pracowników. To najlepsza firma rachunkowa w Londynie Gaby.
- Zdaje sobie z tego sprawę. - powiedziałam. - Więc czemu mnie przyjęli? - zapytałam zdziwiona.
- Harry zaświadczył o Tobie. - powiedziała dziewczyna radośnie. - Musi Cię naprawdę lubić.
- Gadasz głupoty. - powiedziałam kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Ani trochę. - powiedziała dziewczyna upijając łyk latte ,które przed chwilą przyniosła nam kelnerka. Po naszej małej uczcie wsiadłam do samochodu Danielle ,która odwiozła nas do domu. Zmęczona weszłam do mieszkania i zobaczyłam moją kuzynkę Sandie siedzącą z puszką pepsi w ręku i głośno się śmiejącą razem z Dylanem. Ucieszył mnie ten widok ,ponieważ dawno nie widziałam dziewczyny. Wiedziałam ,że miała przyjechać wczoraj w nocy ,ale wykonała telefon do mojego przyjaciela i oznajmiła mu ,że miała jakieś komplikacje i dotrze jutro. Dziewczyna zauważając mnie wstała i podbiegła w moją stronę rzucając mi się na szyje.
- Tak się cieszę ,że Cię widzę. - powiedziała radośnie.
- Wow co za niespodzianka.
- Wiem ,moje niespodzianki zawsze się udają. - powiedziała i się roześmiała. - Nie musisz już udawać ,że nie wiedziałaś ,że przyjadę ,Dylan mi powiedział ,że się wygadał. - powiedziała dziewczyna.
- Ohh.. Miałam udawać ,a jestem w tym kiepska. - powiedziałam i znowu przytuliłam kuzynkę.
- Masz rację. Słaba z Ciebie aktorka. - oznajmiła dziewczyna i obie zaczęłyśmy się głośno śmiać. Po czułym przywitaniu mojej kochanej kuzynki usiadłyśmy na kanapie i plotkowałyśmy do późnych godzin wieczornych ,niestety jutro czekała mnie praca ,więc musiałam zaprzestać pogaduszek z moją kuzynką i położyć się nieco wcześniej spać bym jutro była choć troszkę wypoczęta.



Czyta to ktoś w ogóle? Bo jakoś nie widzę zainteresowania tym blogiem ,chyba po prostu skończę pisanie na 4 rozdziale. 

1 komentarz:

  1. Nieee! Nie próbuj!!! Już się wciągnęłam :D czytam oba twoje opowiadania i są naprawdę dobre. Więc masz ode mnie zakaz usuwania i rezygnowania z pisania ;) ~Pat

    OdpowiedzUsuń